Tak, cudzołóstwo było karalne. Wdowa Anna Cichy w Pleszewie za urodzenie nieślubnego dziecka, które było dowodem że popełniła cudzołóstwo, została skazana na pręgierz i wygnana z miasta. I takich spraw było sporo. Ale faktycznie, same sądy inkwizycyjne kościelne się tym rzadko zajmowały, ponieważ te sprawy najczęściej rozpatrywał sąd miejski. Nazywam to jednak "inkwizycją", ponieważ materiał tych spraw, związany z kontrolą obyczajów, de facto pochodził ze źródeł prawa kościelnego. Sądy miejskie np. sądziły też sprawy o czary, które też podlegały pod inkwizycję. Możliwe że na zasadzie porozumienia z lokalnym konsystorzem. Sprawa, o której wzmiankowałem, pochodzi z 1717, dotyczy panny Zofii Dubielówny, służącej w Kaliszu. Pro forma została oskarżona o cudzołóstwo. Nie wiem, jak sprawa się wydała (chyba donos), bo dziecka oczywiście już nie było (podejrzewano morderstwo), ale Zofia przyznała się do cudzołóstwa, urodzenia nieślubnego dziecka i oddanie go jakiemuś Żydowi. Co niezmiernie ważne w tej dziwnej i bardzo wyjątkowej sprawie Zofia została ścięta! Dodam jednak, że te sprawy są skomplikowane, zarówno prawnie jak i w praktyce społecznej. Bywało też, że mimo wiedzy o cudzołóstwie, sąd nie oskarżał kobiety, matki nieślubnych dzieci. Pewien mężczyzna, Jan Wierzbicki w 1708 zabił swoją żonę, ponieważ planował ślub ze swoja kochanką, z która miał już dwoje dzieci nieślubnych. Wierzbicki za mord został ścięty, ale owej jego kochanki, z którą żył w cudzołóstwie, nie sprowadzono przed sąd. Możliwe że były tu również problemy związane z ograniczeniem jurysdykcji miejskiej, wobec jurysdykcji ziemskiej dziedziców (owa kochanka Wierzbickiego mieszkała na wsi należącej do szlachty). Słowem, panie Łukaszu, są to faktycznie sprawy bardzo skomplikowane. Po drugie nieznana jest rzeczywista skala urodzeń dzieci nieślubnych. Ciąże ukrywano, rodzono w tajemnicy, gros dzieci już rodziła się martwa, innych się pozbywano (oddawano, podrzucano pod klasztory, a czasem nawet - o zgrozo! - mordowano). Te, w których matka decydowała się ujawnić znamy z metryk - dziecko było wtedy chrzczone. A los tych matek bywał różny (* tu nie dysponuję żadna analizą). Ale jest i tak, że gdy kochanka Jana Wierzbickiego urodziła mu pierwsze dziecko nieślubne, to ono urodziło się martwe (sąd tu jednak podejrzewał - ale chyba niesłusznie - mord). I Wierzbicki postanowił zwłoki noworodka potajemnie pochować na cmentarzu parafialnym. I zrobił to w nocy. Aha i jeszcze jedno - matki nieślubnych dzieci, aby uniknąć kary, zazwyczaj tłumaczyły, że dziecko jest owocem gwałtu, popełnionym na tej kobiecie. Wtedy oczywiście nie mogło być mowy o cudzołóstwie. Trudno było takiej kobiecie udowodnić że było inaczej. Możliwe zatem że bez "twardych" dowodów (świadków, donosów itp), sąd czasem nie chciał podejmować oskarżeń. Roman KK
|