Pozwalam sobie wkleić cały tekst z dzisiejszego sieciowego wydania GW dot. tego cmentarza bo za jakiś czas może zniknąć:
Cmentarz przy ul. Samotnej, na który nie można się dostać Natalia Mazur 2011-08-14, ostatnia aktualizacja 2011-08-13 09:16:16.0
Po śmierci opiekunki zabytkowy cmentarz popada w ruinę. Ratunkiem byłoby przywrócenie pochówków - ale to w najbliższym czasie jest niemożliwe.
- Najgorzej jest na strychu, tam nie radzę nikomu wchodzić. Same krzyże. Pełno spalonych krzyży - mówi Aleks, gimnazjalista ze Świerczewa. Wraz z koleżankami: Moniką i Klaudią, spacerują po cmentarzu przy ul. Samotnej, zaglądają do spalonego domu dawnego zarządcy. Pokazują swoje odkrycia: staromodny but na obcasie przed wejściem, różowa piżama w sieni, krzyże w kurniku.
Przed domem siedzi grupa starszych nastolatków z psami. Nieco dalej, na granitowym nagrobku, przysnął mężczyzna w dżinsowej kurtce. Groby zarastają trawą, krzyże się krzywią. - Kiedyś mieszkała w tym domu taka starsza pani, ona pilnowała, by nikt tu nie chodził, nie niszczył. Ale potem zmarła i już teraz nikt nie dba o cmentarz - mówi Monika.
Ta starsza pani to Jadwiga Sadowska, żona dawnego zarządcy cmentarza. Za opiekę nad cmentarzem czytelnicy "Gazety" przyznali jej w 2009 r. Białą Pyrę Roku. Zmarła w styczniu w wieku 96 lat. Opuszczony przez nią dom spłonął w czerwcu, nadaje się już tylko do rozbiórki. A ks. Adam Błyszcz, proboszcz parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego, do której należy cmentarz, zastanawia się, co zrobić z zabytkową nekropolią.
Jaka jest historia cmentarza? 3 ha ziemi na Dębcu parafia kupiła w 1931 r. Zaciągniętą na ten cel pożyczkę udało się szybko spłacić dzięki dochodom z tacy, z filmów "Przygody Marynarza" i "Wilcze Serce" wyświetlanych w parafialnym kinie, ale przede wszystkim: z pochówków. Po pięciu latach zmartwychwstańcy dokupili kolejny hektar.
Parafia korzystała z cmentarza tylko parę lat, do wojny. Po 1939 r. Niemcy chowali na Dębcu Polaków ekshumowanych z cmentarzy w centrum. W maju 1945 r. miejskie władze wyłączyły cmentarz z użytkowania, a w 1954 r. przejęły teren. Parafia odzyskała go w latach 90., a przed trzema laty wzbogaciła się o kolejny hektar cmentarnej ziemi, przekazany przez miasto jako odszkodowanie za działki, na których stoi dziś V LO i dom dziecka. - Pani konserwator oznaczyła na cmentarzu 116 obiektów zabytkowych. Część z nich została przeniesiona na cmentarz na wzgórzu św. Wojciecha, ratunkiem dla pozostałych byłoby przywrócenie pochówków - twierdzi ks. Błyszcz. Przy Samotnej mogliby być grzebani nie tylko katolicy, ale także osoby innych wyznań i niewierzące. Część terenu ze względu na wysoki poziom wód zostałaby przeznaczona na kolumbaria, w których stałyby urny.
- Jest tylko jeden, zasadniczy problem: na cmentarz nie ma dojazdu - zaznacza ks. Błyszcz. Prowadząca z Dębiny ul. Samotna urywa się przed torami na Wrocław. Na nekropolię łatwiej dotrzeć od strony Świerczewa, pieszo, wąską ścieżką przecinającą prywatną łąkę. - Prowadziłem rozmowy z miastem w sprawie budowy drogi. Urzędnicy zaproponowali przedłużenie ul. Będzińskiej, przez teren, na którym stoją dziś baraki. W baraku, który musiałby zostać wyburzony, mieszka dziś siedem rodzin. Już widzę te komentarze: ludzie tracą dach na głową, bo jakiś proboszcz chce drogi. Nie mogłem się zgodzić na takie rozwiązanie - mówi ks. Błyszcz.
Rozmowy zostały przerwane, a w lipcu do parafii przyszedł list z urzędu miasta: droga nie powstanie, a na pewno nie w najbliższym czasie. - Zaproponowany przebieg drogi jest jedynym możliwym, bo tylko taki przewiduje plan miejscowy. Jeżeli parafia nie wyraża zgody na taki przebieg, to nie ma innej możliwości - mówi Anna Szpytko, rzecznik prasowy urzędu.
W tym rejonie miasto posiada 5 ha ziemi. Chciałoby je sprzedać, a zarobione pieniądze przeznaczyć na budowę domów komunalnych. Tam przeprowadziliby się mieszkańcy rozebranego baraku. Potem musiałyby się jeszcze znaleźć pieniądze na drogę. Jak długo to może potrwać? Nie wiadomo. Do tego czasu miasto nie może wymusić na parafii renowacji cmentarza: proboszcz tłumaczy się brakiem pieniędzy.
- Przykro mi, gdy słyszę, że nie dbam o cmentarz - wyznaje ks. Błyszcz. - Płacę firmom wywożącym śmieci, koszącym trawę. Wywiezienie śmieci to 1,8 tys. zł, skoszenie trawy: 2 tys. zł za miesiąc pracy. Teraz czeka mnie rozbiórka domu, jeszcze nie wiem, jaki to będzie koszt. Zapytałem miasto, co ono zrobiło przez kilkadziesiąt lat, gdy cmentarz do niego należał. Nie dostałem odpowiedzi.
_________________ Asiek
|