" cyt. " -57- Kijów był miastem znacznem, o dużo większem od wszystkich polskich lub niemieckich w owe czasy. Niezmierne tam gromadziły się bogactwa, a to z powodu zyskownego handlu z Konstantynopolem. Europa wschodnia w ogóle była w owe czasy bez porównania bo- gatsza, aniżeli zachodnia; pod tym względem stosunek był zupełnie inny, niż za naszych czasów, a miasta nie tylko nasze i niemieckie, ale nawet francuzkie wydawały się nędznemi osadami w porównaniu z miastami greckiemi i ruskiemi. Na zachodzie nie miano ani nawet pojęcia o tych wygodach i zbytkach, o tym przepychu, jakim się pa- noszyli zamożni mieszkańcy wschodu. Bolesławowi towarzyszyła do Kijowa drużyna niemieckiego rycerstwa, bo od pokoju budziszyńskiego był w przymierzu z cesarzem. Tak nasi, jakoteż Niemcy, nie mogli się nadziwowac Avspaniałościom Kijowa; było im to, jakby wieśniakom, gdy nagle z pod ubogiej strzechy dostaną się do pałacu, na miękkie kobierce, po których stąpać nie umieją.
Z dumnego Kijowa zabłysnęła potęga polskiego ramienia! Roz- kaz polskiego monarchy rozlegał się od Łaby do Dniepru! Tron kijowsld zawisł od jego woli i skijiienia! Z wyjątkiem Czech cała północna Słowiańszczyzna jednej podległa woli! Teraz był czas po- myśleć o spełnieniu tych wzniosłych zamiarów, o które sta^rali się Św. Wojciech i szlachetny Otton III, żeby wytworzyć w Słowiań- szczyznie wielkie chrześcijańskie królestwo. Pojął dobrze znaczenie tej chwili Bolesław; z Kijowa wyprawił poselstwa do obydwóch ce- sarzy: do rzymskiego w Niemczech i do byzantyńskiego w Konstan- tynopolu, ogłaszając niejako powstanie słowiańskiego mocarstwa. » Obiecał przyjaźń sąsiedzką, jeżeh jej dozna nawzajem; zagroził, że potrafi być wrogiem strasznym a niezwyciężonym. « "
|