O nieprawidłowściach w aktach USC zgłaszałam na forum w 2015r
viewtopic.php?f=2&t=9770#p92349O wdowcach
viewtopic.php?f=12&t=17861#p145754Wytłumaczenie zapisów odnotowanych w akcie przyczyn zgonu słowa niedeterminował, nie określona
viewtopic.php?f=2&t=12066#p145959O szablonie powstawania nowych rodzin
viewtopic.php?f=12&t=17692#p146053Dla przykładu druga rodzina:
Z rodziny Musiołów- bardzo licznej - powstało w ten sam sposób czyli poprzez adopcje - kilka rodzin noszące następujące nazwiska: Frąckowiak , Jędrzejak, Majchrzak, Skrzypczak, Bartkowiak, Laskowik, Szpurka, Mikołajczak. Musielak . Chcąc zaznaczyć swoją odrębność od rodziny przyjmowano nazwiska żony lub przyjmowano nowe nazwiska. Osoby te zostały adoptowane do rodziny Musiołów często bez nazwiska, a jak je mieli nadane na chrzcie to często w lekki sposób zmienione. Wszyscy byli kmieciami, a jak wiemy status ten i nazwisko otrzymywało się będąc nieślubnym synem szlachcica. Dlatego też odróżnienie w pisowni ich nazwisk Musioł, Musiał, Musielczyk, Musielczak, Musielak gdyż dotyczy ten fakt odrębnych rodów.
Trudno jednoznacznie stwierdzić skąd pochodziły sieroty adoptowane do tych rodzin. Faktem jest iż w zakresie 1605- 1849r nadano podwójne imiona aż 370 dzieciom. Natomiast w 254 chrztach jako rodzice chrzestni uczestniczyli szlachetni [ jeden lub dwóch]
W pierwszej chwili wszystko wydawało się dziwne i wprost niemożliwe żeby dzieci z jednej rodziny się żeniły między sobą, a następnie przybierały nowe nazwisko. Po dalszej analizie indeksów doszliśmy do wniosku, że w grę mogą wchodzić tylko adopcje. Wtedy ślub był możliwy bez dyspensy bo nie było między nimi bliskiego pokrewieństwa.
Jeżeli chodzi o zakres 1605- 1800 poprzez brak nazwisk w metrykach łatwo można zauważyć adopcje jak i wychwycić dalsze losy adoptowanych dzieci.
Zasady adopcji były następujące:
1. Nazwisko na chrzcie- nowe nazwisko na ślubie- zgon brak nazwiska
2. Chrzest bez nazwiska – nowe nazwisko na ślubie- zgon z nazwiskiem
Wszystkie trzy metryki z nazwiskiem można stwierdzić tylko w kilku rodzinach.
W 1807r wprowadzono Kodeksu Napoleona art. 308
”
przysposabiać mogły osoby płci obojga, które ukończyły 50 lat w czasie przysposobienia, nie miały dzieci ( bowiem obowiązek względem dzieci prawnych istniejących jest mocniejszy nad wszystkie uniesienia – stąd tez koncepcja unieważnienia adopcji, jeśli w chwili nawiązania stosunku adopcyjnego poczęte było dziecko naturalne przysposobionego i o ile urodziło się ono żywe lub zdolne do życia) ani innych zstępnych prawych, starsze co najmniej 15 lat od osób, które chciały przysposobić[...] oraz obowiązek adnotacji w metrykach wszystkich danych rodziców. Ponieważ wiele młodych ludzi chcących wziąść ślub nie posiadało nazwisk wobec tego musiano im nadać nowe. Jednak pomimo Kodeksu adopcje trwały dalej tylko ,że bardziej ukryte. Ludność bała się ich konsekwencji, ale żeby uniknąć ślubu między rodziną musiano w jakiś sposób zaznaczać ich pochodzenie. Dokonywano ten fakt poprzez błędy w aktach. Inaczej by się pogubiono, a przecież proboszczowie się zmieniali. Była to informacja pozostawiona dla innych co jest, że tak powiem zrozumiałą decyzją.
Wprowadzono także duplikaty, które były sprawdzane przez sędziów pokoju o czym świadczą ich adnotacje , które nie wiadomo czy mają wpisane prawidłowe dane i zgodne z metrykami kościelnymi gdyż z pewnością proboszczowie chcieli ukryć pewne fakty przed pruską ciekawością. Podczas wprowadzenia USC, akta z pewnością podlegały częstej kontroli pruskiej. Znając obsesje Niemców na punkcie porządku w dokumentacji trudno jest mi uwierzyć iż dochodziło do tylu błędów w pisowni, oraz takiego wręcz niechlujstwa w zapisach nawet w rodzinach mających niemieckie nazwisko. Spotyka się w jednym USC akta prawidłowo wpisane z trudnym polskim nazwiskiem, oraz akta z prostym nazwiskiem, w którym roi się aż od błędów, a pismo urzędnika to same. Często się także spotyka, że podpisy pod aktami osoby zgłaszającej są pisane z niemieckimi literami oraz pisownią , co już budzi wątpliwość przy sprawdzaniu podpisu u tej samej osoby, która już tą czynność dokonała wcześniej. Spotyka się także nieprawdziwe dane w aktach ślubu dotyczące matek jak również ich miejscowości, z których pochodzą oraz pokreślone podpisy osób zgłaszających ślub. Mam taki przypadek, że imię żony było podpisane po niemiecku, natomiast pół nazwiska z niemieckimi literami, część polskimi. Nie ma także odnotowanych akt zgonu w akcie chrztu potwierdzającym, że rzeczywiście ta osoba zmarła. Sprawdzaliście państwo podpisy osób zgłaszających urodzenie lub ślub?? Czy rzeczywiście takie niechlujstwo można przypisać narodowi polskiemu, które będąc pod zaborem pruskim pozwoliło sobie na podpisy zamiast siebie przez niemieckich urzędników ??
W pewnej rodzinie każde zgłoszone przez ojca dziecko miało inny podpis sugerujący iż dokonała go osoba z niemieckim pochodzeniem lub próbująca nieudolnie podpisać go polskimi literami. Nie interesują mnie żadne wytłumaczenia oraz wybielenia tej sytuacji cały czas, zwalanie na taki czy inny powód. Błędnie wypełniony dokument to dla mnie niewiarygodny dokument i nie biorę go pod uwagę.
Ciekawostka:
Podczas indeksacji metryk dało się zauważyć pewne zjawisko. Po około stu latach wracały najstarsze nazwiska, które przez ten okres w parafii oporowskiej nie występowały. Dochodziło do reaktywacji rodu z tym samym nazwiskiem i imieniem. Chodziło o skartabellat, który wprowadzono w 1669 roku, a dotyczył on otrzymania wszelkich praw, stałe nazwisko, dostęp do urzędów szlachcie nowej etc .
„ Szlachcica mają, który z szlachcica i matki urodzi się”
Jednak ustawa ta mówi iż pełna nobilitacja następuje dopiero w czwartym pokoleniu, czyli licząc od dziecka szlachcica dopiero pełną nobilitację może otrzymać jego prawnuk czyli około 100 lat. Do tego czasu pierwsze trzy pokolenia zostały pod tym względem ograniczone.
„
Stanowisko prawne uszlachconego rodu było na całą przyszłość tzn. „ onego i potomków jego”Mając w ten sposób zwrócone oczy na dalszą przyszłość rodu, na wszystkie następne w kolei czasów pokolenia miało być stosunkiem trwałym bez względu na różne zawirowania polityczne, W ten sposób ustalając wieczysty stan szlachectwa, nie zaś przejściowy stan szlachectwa nowego”
Skartabellat jednak zabraniał szlachcie nowej nabywania dóbr ziemskich czyli bez przydania warunków osiadłości. Wobec wielu przypadków naruszenia tego przepisu w różnych instytucjach urzędniczych owe prawa bezwzględnie zostały zastosowane na wsi. Nobilitacje w krótszym czasie otrzymało wielu urzędników.
„
Król Uznawał już istniejące szlachectwo zagraniczne, a dla nowych kreowanych plebejuszów- krajowców przechodzi tera do rozpatrzenia stanowiska prawnego samych tylko nobilitowanych. Nie nadawać szlachcie nowej „ Officia et benefica” Benficium” znaczyła zatem tyle co łaska lub nadanie królewskie lub beneficjum duchowne. Szlachta nowa miała wzbroniony dostęp do wyższych godności kościelnych , kanonii, opactw , biskupstw etc. W zasadzie król nie ma nadawać urzędów i legacji, jednakże : wyjąwszy w wojsku dobrze zasłużonych i tych , którzy tak zdrowiem jako substancją swoją zaszczycali i zaszczycać będą całość tej ojczyzny” . Zatem zasługi wojenne skartabella, albo świadczenia jego materialnej treści na cele publiczne usuwają konieczność tych przepisów i stwarzają możność prawną nadania urzędu czy zlecenia legacji już pierwszemu uszlachconemu”
Do czasu otrzymania praw czyli przez 100 lat potomkowie dzieci szlacheckich zaadoptowanych w Oporowie musiały ukrywać swoją tożsamość ujawniając ją dopiero w czwartym pokoleniu. Czyli około 1770 roku .
„
W 1773r powstaje ustawa , że każdy nowo uszlachcony winien w ciągu roku ( od daty ogłoszenia Konstytucji nabyć dobra ziemskie wartości co najmniej 50.000zł i dopiero po wykazaniu się nabyciem takiej majętności kancelaria królewska wyda mu przywilej nobilitacyjny. Gdyby do tego czasu nabycie nie nastąpiło . Uchwała sejmowa w przedmiocie nadania szlachectwa traci sama przez się znaczenie . Odtąd posiadanie dóbr ziemskich jest już nie tylko prawem szlachty nowej, ale zarazem warunkiem ważności aktu nobilitacyjnego”
W krótki sposób starałam się opisać państwu treść książki, którą w tej chwili opracowujemy. Połączyliśmy rodzinne siły żeby wyjaśnić nieprawidłowości występujące w Oporowie i analizowaliśmy tą parafię od sześciu lat.
Bartek Małecki rozwiązał jej zagadkę wraz z adopcjami oraz skartabellatem ja natomiast starałam się ten fakt opisać w sposób jasny i dostępny dla wszystkich zainteresowanych dodając także tło historyczne, prawne etc. bo temat jest trudny i skomplikowany nawet w opisie. Z powodu dużej ilości materiału prace nad książką jeszcze trwają. Wciąż dochodzą nowe fakty, które wymagają dokładnej analizy. W tym wątku w skrócie starałam się państwu opisać i przybliżyć jej tematykę tak z grubsza, bo uważam, że wszyscy zainteresowani swoimi przodkami powinni wiedzieć o niezgodnościach występujących w metrykach spowodowane prywatą i polityką, która do dzisiaj się nie zmieniła. Najlepiej wszystko zrzucić na nadinterpretację metryk, ośmieszyć publicznie, podważyć wiarygodność tylko dlatego, że nie jest ona zgodna ze starymi schematami. Nie trzymam urazy zapraszam do indeksacji najstarszych dostępnych metryk.
Źródło:
Spostrzeżenia indeksacyjne z metryk Oporowa
„Skartabellat w ustroju szlachectwa polskiego „ Oswald Balzer” Kraków 1911r.
Pozdrawiam,
Mirosława Giera