reg napisał(a):
Witam .Mam pytanie ,czy ktoś spotkał się z przypadkiem zmiany nazwiska w okresie zaborów z powodu trudności wymowy polskiego nazwiska np.Jędraszak lub Jędrasiak lub podobne.Władek
Krótko rzecz ujmując, okres zaborów to jeszcze czas, kiedy pisownia polskich nazwisk (w szczególności chłopskich) nie była ustalona, a ich właściciele w dużej mierze niepiśmienni, więc nie byli w stanie "przywiązać" się do określonej pisowni i egzekwować jej stosowania przez urzędników i księży. Ci ostatni zaś tak pisali, jak uznawali za poprawne. W przypadku Niemców jeszcze dochodzi właśnie kwestia trudności z zapisem polskich nazwisk przez osoby polskiego nie znające - i świadomie lub nie starające się jakoś wtłoczyć ich brzmienie w swoje przyzwyczajenia ortograficzne. A więc zjawisko modyfikacji pisowni nazwiska przez urzędnika Niemca (o to rozumiem chodzi w pytaniu) nie było rzadkie. Przy tej okazji warto sobie uświadomić, że niektóre zmiany pisowni miały na celu - w rozumieniu urzędnika - LEPIEJ oddać brzmienie nazwiska, niż ortografia polska (a urzędnik Niemiec posługiwał się pisownią niemiecką i ta była dlań naturalna). Niemiec nie znający polskiego przeczyta nazwisko Kosecki jak "kozeki" - a jak usłyszy "Kosecki" to fonetycznie zapisze to "Kossetzki", więc oni starali się właśnie "dobrze" (w ich rozumieniu) zapisać, a nie umyślnie zniekształcać, przynajmniej w okresie sprzed Bismarcka.
Ale pamiętajmy też, że przez cały wiek XIX zwyczajnie nie przywiązywano wagi do niezmienności graficznej nazwiska. To może trudno sobie wyobrazić nam żyjącym w epoce elektronicznej, gdzie zmiana jednej literki w nazwisku czy którymś z numerów, jakim obdarza nas administracja, nieuchronnie sprowadzi na nas kłopoty, bo "Lewiatan" nagle zacznie nas uważać za inny byt, niż dotychczas. Ale drzewiej bywało inaczej, zwłaszcza w niewielkich wiejskich środowiskach. Więc mogło być tak, że w rodzinnej wsi owego Jędrasiaka mówiono na tę rodzinę Jędraszak, bądź Jędrasiak, uważając niejako że to jedno i to samo, w końcu to tylko mała oboczność fonetyczna w końcówce, bez wpływu na rdzeń i odczuwane "znaczenie" nazwiska. I zdarzało się, że przy porodach kolejnych dzieci rejestrowano jedno pod taką wersją nazwiska, inne pod inną, a ich potomkowie do dziś mogą zachowywać "swoje" pisownie, zarazem będąc święcie przekonanymi, że ta "ich" jest prawidłowa, a ta druga przekręcona. Wersja o urzędniku-Niemcu, który coś tam przekręcił jest wtedy zapewne raczej rodzajem rodzinnej legendy. W istocie dopiero od ok. roku 1900 zaczęto w Wielkopolsce urzędowo weryfikować nazwiska osób, które dotąd stosowały różne wersje. Można to wytropić w aktach małżeństw z ok. połowy XIX wieku, gdzie np. przy jakimś Macieju Kowalskim dopisano np. "w roku 1905 urzędowo ustalono brzmienie nazwiska na Kowalczyk". Widocznie delikwent w jakimś momencie używał już wyłącznie wersji "Kowalczyk" i kiedyś wypłynęła niezgodność z aktem ślubu (zawartym, kiedy jeszcze forma nazwiska się nie ustaliła) - no i jakiś urząd zmusił go do weryfikacji w tej właśnie oficjalnej formie.
W istocie więc, zjawisko takie nie jest ściśle rzecz biorąc "zmianą" nazwiska: po prostu w pewnym momencie, a trwało to przez całą II poł. XIX wieku, poszczególne rodziny ostatecznie ustalały konkretnie, jaką pisownią się posługują. A wcześniej w obiegu były różne wersje, bo uznawano za naturalne, że nazwiska zapisywać można różnie. Patrz też wątek:
viewtopic.php?f=1&t=592&st=0&sk=t&sd=a&start=20 - dyskusja na samym dole strony i dalej.
Pozdrawiam,
Łukasz