Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 10 lis 2024, 11:59

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 11 lis 2010, 23:54 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Witam - Jak bylam mala strasznie lubilam to swieto, babcia piekla rogale swietomarcinskie, byly takie dobre :!: :D , szkoda, ze tylko raz w roku :(
Pozniej starsi robili kawe i wszyscy zajadali sie rogalami.
Ja niestety nie mam daru do pieczenia, jak mieszkalam w Poznaniu rogale zawsze kupowalam w piekarni u Kaminskiego lub w Regionalnej na ul.Glogowskiej a teraz kupuje w polskiej piekarni na Milwaukee Ave.
Nigdy nie zapominam o tym swiecie, przypomina mi moje dziecinstwo, lata mlodziencze i rodzine, ktora byla cala, w komplecie.
Babcia zawsze mowila, ze Swiety Marcin przyjedzie na bialym koniu i pamietam, ze wiele razy spadl snieg 11 listopada.
Jest to tradycja poznaniakow, ktora ma stara historie i napewno nigdy nie zaginie.
Mam nadzieje, ze u Was takze nie zabraklo rogali na stole.

Zalaczam historie o Swietym Marcinie z ksiazki Ks.Wincentego Zalewskiego
ŚW. MARCIN, biskup, 316-317, + 397



Pod tym imieniem Kościół wyniósł do chwały ołtarzy 18 świętych, 9 błogosławionych i l błogosławioną. Nasz Święty jest wśród nich pierwszy w kolejności i w sławie. Łacińskie imię Marcin pochodzi od rzymskiego bóstwa, Marsa. Święty urodził się pomiędzy rokiem 316 a 317 w Pannonii (na Węgrzech). Ojciec jego był rzymskim legionistą, doszedł do godności trybuna. On to synowi nadał imię boga wojny. Kiedy Marcin był dzieckiem, ojciec przeniósł się wraz z całym garnizonem do włoskiego miasta Pavii. Rodzice Marcina byli poganami. W Pavii zapoznał się Marcin z chrześcijanami. Miał zaledwie 10 lat, kiedy wpisał się na listę katechumenów. Sulpicjusz Sewer (+ 420), który pierwszy napisał żywot św. Marcina, podaje, że rodzina stawiała trudności Świętemu w przyjęciu Chrztu świętego. Także biskup tamtejszy nie chciał go udzielić Marcinowi w obawie przed gniewem ojca.

Św. Marcin przyjął jednak Chrzest święty po dojrzałym namyśle dopiero w wieku męskim. Przepisy wojenne pozwalały synom legionistów rzymskich w 17-tym roku życia nosić togę dorosłych i obierać stan żołnierski. Za czasów św. Marcina z powodu braku żołnierzy wiek ten obniżono do lat 15. Św. Marcin już więc wtedy został legionistą. Przysięgę jednak mógł złożyć dopiero w pełnoletniości, gdy miał lat 17.

W roku 338 garnizon św. Marcina został przerzucony do Galii w okolice miasta Amiens. Tu właśnie miało miejsce wydarzenie, znane z żywotu Świętego. Napotkał zimą na pół nagiego żebraka i oddał mu połowę swojego płaszcza. W nocy we śnie pojawił się mu Chrystus, odziany w jego płaszcz i miał przemówić do aniołów: “Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział!" Przyjął Chrzest święty w roku 339, gdy miał ok. 23 lata, w samą Wielkanoc, jak to było wówczas w zwyczaju.

W owych latach panowało przekonanie, że chrześcijanie nie powinni pełnić służby wojskowej, gdyż jest ona związana z przelewem krwi. Formalny zakaz wydali też później papieże: św. Damazy I w roku 370 i św. Syrycjusz w roku 386. Jeśli zaś chrześcijanin chciał służyć w wojsku, to musiał zrezygnować ze stanu duchownego. Św. Marcin przyjął Chrzest święty jako żołnierz. Zakazów formalnych w tej kwestii jeszcze nie było, ale był już zwyczaj. Dlatego św. Marcin postanowił zrezygnować ze służby wojskowej. Właśnie nadarzyła się niebawem okazja. W roku 354 towarzyszył on ariańskiemu cesarzowi, Konstansowi, w wyprawie przeciwko germańskim Allemanom nad Renem. Na szczęście do wojny nie doszło, bo wódz barbarzyńców poprosił o pokój. Był zwyczaj, że w przeddzień bitwy dla zachęty dawano żołnierzom podwójny żołd. Marcin zamiast żołdu prosił swojego dowódcę o zwolnienie z wojska. Rozgniewany wódz kazał aresztować Marcina i trzymać go pod strażą. Wówczas Marcin zażądał, by w czasie bitwy pozwolono mu wyjść do pierwszego szeregu, a on bez broni walczyć będzie jedynie znakiem krzyża. Tak się też stało, ale właśnie wróg prosił o zawarcie pokoju. Chrześcijanie widzieli w tym wyraźny znak Boży. Po ustaniu wojny Marcin otrzymał już łatwo zwolnienie z wojska. Powrócił teraz na Węgry, by odwiedzić przebywających tam swoich starych rodziców. Zdołał ich przed śmiercią pozyskać dla wiary Chrystusowej. Wracając do Galii, wstąpił do Mediolanu. Tam zastał biskupa ariańskiego. Kiedy zaczął energicznie występować przeciwko arianom, ci go z miasta wyrzucili. Udał się stąd do francuskiego miasta Poitiers, gdzie go przyjął serdecznie tamtejszy biskup, św. Hilary. Kiedy wyznał św. Hilaremu, że chciałby poświęcić się na wyłączną służbę Bożą w charakterze ascety, biskup wydzielił mu w pobliskim Liguge pustelnię, w której Marcin zamieszkał z kilkoma towarzyszami. W taki to sposób Święty stał się ojcem życia zakonnego we Francji (360).

W roku 371 zmarł biskup Tours. Sława życia i cudów Świętego mnicha rozniosła się po całej okolicy. Kapłani i wierni pragnęli Marcina mieć na opustoszałej stolicy biskupiej. Ale jak go skłonić do przyjęcia godności? Użyto wybiegu. Oto wysłano jednego z przedniejszych mieszczan, by prosił św. Marcina o odwiedzenie i uzdrowienie jego chorej małżonki. Kiedy tylko zgodził się pójść, “napadli" go mieszkańcy Tours, “siłą" przywiedli do katedry i błagali, by przyjął godność biskupa. W taki to sposób przez aklamację został wybrany. Dnia 4 lipca 371 roku otrzymał święcenia kapłańskie i sakrę biskupią.

Na stolicy biskupiej zasiadał Święty 26 lat. Jako biskup zastosował nowy styl pracy. Dotąd każdy biskup mieszkał przy katedrze i tam przyjmował petentów. Św. Marcin bywał niemalże stale poza domem, wśród swoich owiec, wizytując, wspierając, zachęcając. Chętnie uczestniczył w synodach, które wówczas często odbywano, odwiedzał sąsiednich biskupów, przyjaźnił się ze świętymi Ambrożym, Paulinem z Noli i Wiktorynem. W miarę jednak jak mnożyły się lata i słabły siły. coraz więcej niepokoju okazywał o własną duszę. Dlatego w odległości ok. 14 km od Tours, w Marmoutier, założył klasztor, w którym też najczęściej przebywał. Tu wśród synów duchowych czuł się najlepiej. Zakonników swoich też wysyłał w okolice z duszpasterską pomocą. Miano za złe Świętemu, że porzucił styl życia hierarchów ówczesnej Galii, a prowadził ascetyczne życie mnicha. Żył nader skromnie, a ciało swoje trapił włosiennicą, postami i pokutą za grzechy swoich owieczek.

Kiedy jednak zachodziła potrzeba, porzucał zacisze w Marmoutier i szedł z pomocą bliźnim. I tak, w roku 383 został zamordowany cesarz Gracjan. Jego następca nakazał wszystkich zwolenników poprzednika wytracić. Św. Marcin udał się w drogę i tak stanowczo stanął w obronie niewinnych, że aresztowani zostali uwolnieni. Udał się także do Trewiru, by w sprawie swoich wiernych orędować przed cesarzem. Nie chciała go wpuścić do pałacu męża, żona-arianka. A jednak biskup nie ustąpił, aż z cesarzem Walentynianem I się nie spotkał. W swoim miłosierdziu posunął się nawet do tego, że stanął w obronie Pryscylianów. Na synodzie w Bordeaux Pryscylian został potępiony, a cesarz Maksymian skazał go na śmierć (384). Ten sam wyrok spotkał zwolenników jego nauki. Św. Marcin udał się raz jeszcze osobiście do Trewiru, by wybłagać dla winnych herezji uwolnienie od śmierci. Przybył jednak już za późno. Święty wrócił do Tours bardzo tym zgnębiony. Na domiar złego wrogowie św. Marcina - a miał ich sporo wśród hierarchów - podnieśli z tej okazji na niego wrzawę, że broni heretyków, że im sprzyja. W taki to sposób przez cierpienia Pan przygotowywał swojego sługę na odejście po zasłużoną nagrodę.

Jesienią roku 387 wybuchł spór pomiędzy duchowieństwem Candes a wiernymi. Dla jego złagodzenia udał się tam Święty. Doprowadził wprawdzie do zgody, ale był tak wyczerpany, że po powrocie do domu był zmuszony położyć się do łóżka. Uczniowie otoczyli łoże umierającego starca, wołając wśród płaczu: “Czego nas, Ojcze, opuszczasz?" Na to Święty odpowiadał: “Panie, nie boję się pracy, jeśli mi jeszcze każesz trwać na polu. Lecz jeśli masz wzgląd na mój wiek, niech się dzieje Twoja wola (...). Panie, bądź dla mnie łaskawy (...). Panie, ciężka jest walka, którą trzeba toczyć ze swoim ciałem dla Twojej służby (...). Dzisiaj walka się kończy (...). Na łono Abrahama przyjmij mię (...)". Szatan usiłował ostatnim atakiem zemścić się na Świętym. Pokazał mu się przed śmiercią, ale otrzymał piękną ze strony biskupa odpowiedź: “Po co stoisz, bestio krwawa? Nie znajdziesz we mnie nic złego".

Św. Marcin oddał duszę Bogu, a ciało ziemi 8 listopada. Dnia 11 listopada sprowadzono jego śmiertelne szczątki Loarą do Tours. W pogrzebie jego wzięło udział wielu biskupów i kapłanów, ok. 2000 mnichów i mniszek oraz niezliczone tłumy wiernych. Ciało złożono na cmentarzu w skromnym grobie. Kiedy Francję zaczęły nękać najazdy barbarzyńców (Normanów itp.), wtedy opactwo Św. Marcina, opasano warownym murem (w. X). Opactwo cieszyło się wielu przywilejami, jakich nie miały inne, opieką królów Francji i Stolicy Apostolskiej. Darowizny, jakie ofiarowywano opactwu, znajdowały się nawet w Niemczech i Włoszech. Opactwo miało przywilej bicia własnej monety. W wiekach średnich było też ono ważnym ośrodkiem kultury i życia religijnego we Francji. Do grobu św. Marcina pielgrzymowali królowie: Chlodwik, Klotylda i niemal wszyscy Merowingowie. Rychło też zaczęły pojawiać się żywoty wielkiego biskupa. Do najpierwszych należał żywot napisany przez Sulpicjusza Sewera (+ ok. 420), który do żywotu dodał 3 listy oraz 3 księgi Dialogów o św. Marcinie. O Świętym pisali również: Paulin z Pegigueux, św. Grzegorz z Tours i wielu innych. Z czasem św. Marcin stał się świętym “narodowym" Francji. Doliczono się ok. 700 miejscowości, które od Jego imienia zapożyczyły we Francji swoją nazwę. Nadto ponad 3670 parafii francuskich obrało go sobie za patrona.

Relikwie św. Marcina złożono w r. 470 w absydzie bazyliki Św. Marcina, wystawionej nad jego grobem. Bazylika była często niszczona podczas pożarów i wojen. W roku 1802 była w zupełnej ruinie. Obecna pochodzi z roku 1890. Grób św. Marcina jest obecnie w krypcie tejże bazyliki pod głównym ołtarzem, w Tours. Węgry uczciły swojego Rodaka wystawieniem ku jego czci ok. 100 kościołów. Najstarszy wizerunek św. Marcina wykonano w wieku VI w mozaice, w bazylice Św. Apolinarego Nuovo w Rawennie.

W Polsce św. Marcin należał do najbardziej popularnych świętych. Ku jego czci wystawiono aż 196 kościołów (obecnie), a kiedyś było ich jeszcze więcej, gdyż w średniowieczu było ich 220. Zachowały się także do dzisiaj szczątki pięknych kiedyś zwyczajów ludowych z okazji dnia św. Marcina. Jego święto było obowiązującym w Polsce przez kilka wieków. Julian Krzyżanowski przytacza 44 przysłów ludowych, związanych z imieniem i doroczną pamiątką Świętego. Oto niektóre z nich: “Jaki Marcin, taka zima"; “Jeśli na Marcina sucho, to Gody (Boże Narodzenie) z pluchą"; “Młoda jak jagoda po św. Marcinie" (czyli stara); “Św. Marcin jedzie na białym koniu". A oto kilka imion głośniejszych Polaków: Marcin Bielski (+ 1575), autor Kroniki wszystkiego świata, Marcin Kątski (+ 1710), słynny generał artylerii, Jan Marcin Szancer (+ 1972), znany malarz i rysownik. W polskiej literaturze pięknej imię Marcin ma również swoje miejsce, także w topografii polskiej (77 miejscowości zapożyczyło swoją nazwę od imienia św. Marcina). W wielu ośrodkach polskich zachowywano 40-dniowy post przed Adwentem jako odpowiednikiem Wielkiego Postu przed Wielkanocą. Zaczynano go po św. Marcinie, 12 listopada. Stąd przysłowie: “Gdy Marcinowa gęś po wodzie. Boże Narodzenie po lodzie" (bowiem na św. Marcina spożywano ostatni raz gęsie mięso). A oto inne, podobne przysłowie: “Wesele Marcina, gęś i dzban wina". W tym też dniu wieśniacy składali swoim panom po dworach daniny. Postać św. Marcina można oglądać również w herbach niektórych miast polskich, jak np. Pacanowa i Jawora.

Ikonografia podkreśla najczęściej cnotę miłosierdzia św. Marcina, przedstawiając go w momencie, gdy biednemu oddaje połowę swojego płaszcza. Nie był to wszakże jedyny wypadek jego dowodów złotego serca. Kiedy był w Paryżu (Lutecja), napotkanego trędowatego ucałował i zajął się nim. Kiedyś przy drzwiach katedry Tours pewien żebrak prosił go o jałmużnę. Dał mu ją. Spostrzegł jednak, że biedny ów miał same łachmany na ciele. Polecił więc jednemu ze swoich diakonów, by mu przyniósł nowe ubranie. Kiedy zaś ten dane sobie polecenie zlekceważył, oddał mu własną tunikę, a wdział ku zdumieniu obecnych jego łachman. Sanktuarium św. Marcina w Tours należało przez długie wieki do czołowych w północnej Europie. Wędrowali więc do niego: papieże (pięciu - wśród nich bł. Urban II), królowie francuscy, jak np. prócz już wspomnianych - Karol Martel, Karol Wielki, Hugo Capet, a wśród świętych - św. Wojciech, św. Ludwik IX i św. Joanna d'Arc. W zamęcie wojny domowej we Francji z hugenotami bazylika spłonęła i uratowano tylko część relikwii Świętego. Maleńką cząstkę relikwii św. Marcina umieszczono na szczycie obecnej bazyliki (w prawej dłoni statuy na szczycie kopuły) na znak, że Święty nadal nad swoim miastem czuwa. W krypcie bazyliki można oglądać wiele tabliczek wotywnych: z modłami do Świętego i z podziękowaniami za odebrane za jego przyczyną łaski. Wśród ostatnich pielgrzymów, którzy nawiedzili to miejsce, znaleźli się: marszałek Ferdynand Foch (+ 1920) zwycięzca w pierwszej wojnie światowej, naczelny wódz wojsk alianckich, oraz Józef Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII, który podpisał się w księdze pamiątkowej jako “Św. Marcin z Tours pokorny sługa" (humilis cliens). Trzeba jednak przyznać, że obecny kult św. Marcina jest tylko słabym cieniem dawnej czci.



Ks.Wincenty Zalewski SDB,Święci na każdy dzień,Warszawa 1996, str.706-710

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 lis 2010, 10:36 
Offline

Dołączył(a): 29 lip 2010, 20:10
Posty: 176
Lokalizacja: Wielkopolska Wschodnia/Kalisz
A ja się rogalami marcinkowymi nie zajadałem, nie dane mi bylo na ,,łódzkim bruku'' :). Zajadałem się za to pączkami z łódzkiej prywarnej piekarni p.Stanisława Płoszaja - zwłaszcza w okolicy ,,ostatkow'' i tłustego czwartku. Najbardziej lubilem takie bez ,,glancu'', popruszone cukrem pudrem, ale koniecznie z nadzieniem marmoladowym. Pycha - palce lizac ! A teraz, to nawet zjadłbym zwyklego racuszka, heh.
Pozdrawiam slodko
------------------------
Andrzej z Rudy :wink:

_________________
,, Najłatwiej niszczyć. Trudniej zachować to, co godne zachowania.''
Wislawa Szymborska


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 lis 2010, 22:48 
Offline

Dołączył(a): 28 lip 2007, 13:23
Posty: 248
Lokalizacja: Pokrzywno
sobieray napisał(a):
A ja się rogalami marcinkowymi nie zajadałem, nie dane mi bylo na ,,łódzkim bruku'' :). ... Andrzej z Rudy :wink:

Jest to do naprawienia. Zapraszam do Poznania gdy znów nadejdzie dzień św. Marcina.
Można delektować się pączkami, "bez glancu ... z nadzieniem marmoladowym", ale Rogale Świętomarcińskie to zupełnie inna bajka.

_________________
Pozdrawiam
Maria Jaś


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 lis 2010, 17:06 
Offline

Dołączył(a): 29 lip 2010, 20:10
Posty: 176
Lokalizacja: Wielkopolska Wschodnia/Kalisz
Jednak nie ma nic delikatniejszego i zwiewnego nad ... Kaliskie Andruty od pani Cichej, zwlaszcza chrupane w Parku Miejskim, po ktorym stąpali Srebrna Natalia i Zielomy Konstanty :D!! Rogale, to jak wileńskie zeppeliny .

_________________
,, Najłatwiej niszczyć. Trudniej zachować to, co godne zachowania.''
Wislawa Szymborska


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 lis 2013, 01:36 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 paź 2010, 01:54
Posty: 440
Lokalizacja: Poznań
W wielu miejscach w sieci znajduję taką informację na temat rogali świętomarcińskich, dotyczącą poznańskich cukierników:
Cytuj:
W Poznaniu tradycja wypieku rogali świętomarcińskich na 11 listopada istniała już na pewno w 1860, kiedy to opublikowano w Dzienniku Poznańskim najstarszą dziś znaną reklamę rogala świętomarcińskiego. Popularna jest jednak legenda, że tradycja w obecnym kształcie narodziła się w listopadzie 1891. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, zaś przed zapomnieniem tuż po II wojnie światowej uratował rogala Zygmunt Wasiński.
– tutaj podaję za za Wikipedią.



Zaintrygowała mnie informacja o Franciszku Rączyńskim. Niestety, jak to w sieci, ani w Wikipedii, ani w innych internetowych tekstach, nie podano źródła informacji o Franciszku. Może ktoś spotkał się z jego postacią? Wiem, że był bliskim znajomym mojego dziadka Leona Kaczmarka, też cukiernika. Z opowieści rodzinnych wiem, że po wojnie prowadził cukiernię przy ulicy Kraszewskiego na poznańskich Jeżycach. Przypuszczam, że mogli znać się z dziadkiem już przed wojną , bo Rączyński prowadził cukiernię przy ulicy Jackowskiego, gdzie mieszkali dziadkowie. Znalazłam informację, że Rączyński był właścicielem kawiarni Warszawianka przed II wojną światową.

1. Franciszek Rączyński z moją mamą czyli gdzieś około 1845-1846 roku:

Obrazek

2. Franciszek Rączyński w otoczeniu innych cukierników (czwarty z lewej). Obok (trzeci z lewej) mój dziadek Leon Kaczmarek.:

Obrazek



Przypuszczam, że pozostali panowie to również poznańscy cukiernicy. Nie znam okoliczności zrobienia tego zdjęcia. Przypuszczam, że zrobione z okazji jakieś wystawy, konkursu cukierniczego, targów? Może ktoś rozpozna, kiedy zdjęcie mogło być zrobione? Co ciekawe obok tortów widać ciasteczka, czy też krakersy WUKA, swojego czasu bardzo znane w Poznaniu, produkcji firmy Wuka Władysława Kurczewskiego, o których tak pisano w gazecie Postęp ( 1921.12.23 R.32 Nr276):
"W samym otóż Poznaniu, na Dolnej Wildzie, powstała pierwsza wielka fabryka keksów i pierników "Wuka". Właściciel jej p. Władysław Kurczewski, sprzedał był znaną swoją cukiernię przy ul. Wrocławskiej i poświęcił swój czas i wiedzę całkowicie nowemu przedsiębiorstwu. Od kilku tygodni pracuje w fabryce rutynowany majster, który długoletnią praktyką w obcych fabrykach m. i. Weesego, udoskonalił się w tym zawodzie, zdobywając nieodzowną wiedzę i wyszkolenie. Firma ..Wuka" może więc pomyślnie konkurować z piernikami zagranicznemu o których zabobon i przesąd prababski wiecznie coś majaczy i ostać się bez nich nie może na gwiazdkę.
Aa pohybel więc tym przesądom niewieścim i zabobonom prababskim we wszystkich sklepach i handlach powinniśmy żądać keksów, biszkoptów, herbatników, pierników, brukowców, wafli i katarzynek pierwszej fabryki poznańskiej "Wuka". One z dnia na dzień stają się doskonalsze i w smaku niezrównane. "

Obrazek Obrazek


Powyżej reklama fabryki Kurczewskiego (Żołnierz Wielkopolski z ilustracjami 1922.12.11 R.3 Nr30) oraz powiększone ze zdjęcia charakterystyczne opakowania produktów. Wyroby Wuki były na pewno dostępne znów po II wojnie światowej, bowiem widziałam je na zdjęciu z babci sklepu obok wyrobów Goplany. Może na zdjęciu jest też sam Kurczewski?


A zatem przy okazji rogali świętomarcińskich taka mnie naszła refleksja o poznańskich cukiernikach. Może ktoś rozpozna pozostałych panów?

I na koniec jeszcze kilka reklam cukierniczych:
Obrazek

_________________
Pozdrawiam
Olga T.
_____
Tyliński, Drzymała,Słociński, Napierała, Przybylski, Kaczmarek, Jaskóła, Szafrański, Roszak, Biskup, Danielewicz. Zapraszam na bloga: Poznań 1908. Śladami Marianny - przewodnik dla prawnuczki http://poznan1908.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 lis 2017, 08:11 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Dzien dobry Wiaruchna, na Dzień Świętego Marcina zycze Wam wspanialego dnia i objadania sie
rogalami :!:
Dzisiaj napewno Sw.Marcin na Bialym Koniu nie przyjedzie do Poznania ale puścić wodze fantazji
mozecie :wink: i powspominac.

Dodaje link, naprawde swietne/dostepne/ciekawe opracowanie
http://www.jawor.pl/pl/drukuj-tresci-112.html

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 lis 2017, 23:26 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1067
Lokalizacja: Poznań
Współczesna ciekawostka dotycząca Rogali Świętomarcińskich.

Nazwa 'Rogal świętomarciński' została wpisana w 2008 roku do rejestru Chronionych Oznaczeń Geograficznych.
Kupując 'Rogal świętomarciński' powinniśmy mieć gwarancję że był on wypieczony w Poznaniu lub okolicznych powiatach.
Wszystko to przepięknie uregulowane, łącznie z surowcami, etapami produkcji i w detalach a opisane tutaj:
http://www.minrol.gov.pl/content/downlo ... rogala.pdf

Jakie macie pierwsze skojarzenie z ciastem półfrancuskim (takim jak Rogala Świętomarcińskiego) ?
Dla mnie to masło.

Niestety tak się nie da.
Rogal w którym użyto masła nie może być 'Rogalem świętomarcińskim'.
Nie ma alternatywy - wymogiem bezwzględnym jest używanie do przygotowania ciasta jak i nadzienia jako tłuszczu tylko i wyłącznie margaryny.

Mimo braku certyfikatu i trochę innej nazwy taki 'nieprawdziwy' rogal może okazać się szansą na coś smaczniejszego i bardziej tradycyjnego :wink:

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 lis 2017, 10:03 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Tomku, dziekuje za ten dokument. Przyznam, ze jestem bardzo zaskoczona, zeby nie powiedziec zszokowana :shock: , ze do wyrobu naszych rogali uzywa sie margaryny :!: Moja Babcia napewno margaryny nie uzywala bo dokladnie pamietam, ze latalam do "zgody" po maslo do wypiekow. Margaryny sie u nas wogole nie uzywalo bo Babcia jej nie tolerowala choc napewno byla lepsza niz dzisiejsza. U nas w domu krolowalo maslo, smalec wlasnej roboty /kroilam slonine/ i olej, tak, tak.
Tomku masz racje maslo napewno poprawiloby smak rogali ale rozumiem, ze cena wzroslaby o wiele gdyby uzywano masla do wyrobu wielkich ilosci rogali a przeciez produkt choc wcale nie tani dzisiaj bylby o wiele drozszy z maslem.
Z moich obserwacji: na przestrzeni 3 lat cena rogali z 26-32zl za kg wzrosla w tym roku do 36zl i wiecej! Z maslem byloby pewnie 45zl - 55zl za kg.

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 lis 2017, 10:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 29 gru 2016, 23:58
Posty: 167
Lokalizacja: Poznań
TomekD napisał(a):
Rogal w którym użyto masła nie może być 'Rogalem świętomarcińskim'.
Nie ma alternatywy - wymogiem bezwzględnym jest używanie do przygotowania ciasta jak i nadzienia jako tłuszczu tylko i wyłącznie margaryny.


Margaryna - Produkt o nazwie margaryna (lub oleomargaryna) wyprodukował po raz pierwszy francuski chemik Hippolyte Mège-Mouriès w 1869 roku, w odpowiedzi na konkurs na zamiennik masła ogłoszony przez Napoleona III. Był to produkt wytwarzany z łoju wołowego, który rozdzielano na frakcje w procesie krystalizacji, a następnie przeprowadzano w emulsję z wodą i mlekiem - https://pl.wikipedia.org/wiki/Margaryna

Najstarsze ogłoszenia w poznańskiej prasie datowane są na 1860. Zatem do tych pierwszych używano masła. Być może potem zamieniono je na margarynę (choć wydaje mi się, że łatwiej wtedy było uzyskać masło niż margarynę).

Masło, czy margaryna w rogalach to nasz odwieczny spór, coś na kształt jaja i kury ;)

_________________
Pozdrawiam
Paweł
Syn Jana, wnuk Stanisława, prawnuk Walentego, 2xprawnuk Franciszka, 3xprawnuk Piotra, 4xprawnuk Andrzeja, 5xprawnuk Antoniego


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 lis 2018, 08:49 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Dzien dobry w Dzien Sw.Marcina :)
Ja juz zaczelam od rana swietowac bo nie moglam sie powstrzymac....
rogale czekaly od wczoraj w tycce :) W tym roku kupilam dla porownania
jednego rogala w Zabce na Maleckiego a reszte w naszej piekarni na Niegolewskich.
I tak: rogal z Zabki ma nadzienie z jasnego maku a z piekarni z ciemnego.
Co do smaku to powiem, ze naprawde nie spodziewalam sie iz rogal z duzej sieci
Zabka moze tak dobrze smakowac. Rogal z piekarni dobry ale jak dla mnie
za slodki. Jesli chodzi o cene to tej samej wielkosci rogal z Zabki kosztuje sztuka 4,99 zl
a w piekarni kg rogali 37zl, jedna sztuka wyszla 8,10zl.
W Spolem mozna bylo kupic rogale z certyfikatem.
Wypijscie dobra kawe i delektujcie sie rogalami, to takie nasze swieto i tylko jeden dzien
w roku mozna jesc rogale z zadowoleniem, pozniej ani przedtem juz tak nie smakuja :wink:

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 lis 2018, 11:28 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
https://www.wprost.pl/zycie/177796/Pozn ... nskie.html
dodano: 11 listopada 2009

Dzień św. Marcina, jednego z patronów Bydgoszczy, w tym roku po raz pierwszy obchodzony jest w mieście bez tradycyjnych "rogali marcińskich". Nazwę wypieku zastrzegli sobie poznańscy cukiernicy i bydgoscy piekarze muszą teraz uciekać się do rozmaitych wybiegów, bo kontynuowanie tradycji może oznaczać grzywnę lub nawet dwa lata więzienia.
Rogal świętomarciński został niedawno wpisany do rejestru chronionych nazw pochodzenia oraz chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Opisano dokładnie proporcje składników, z jakich robi się ciasto do wypieku, a o zezwolenia poznańskiego cechu na produkcję ciastek mogą się ubiegać tylko cukiernicy z regionu.
Rogale te same, nazwa inna

W przeddzień 11 listopada do bydgoskich sklepów zaczęły trafiać tradycyjne rogale, ale zwykle są to już rogale "bydgoskie" czy "kujawskie". Zmiana nazwy to najczęstszy wybieg stosowany przez bydgoskich piekarzy, ale dla własnego bezpieczeństwa starają się oni także zmieniać proporcje lub rodzaj składników.
Podstawowe cechy poznańskich rogali to:
półfrancuskie ciasto, masa z białego maku i orzechów, a także odpowiednia waga, a przestrzegania zapisów normy pilnuje w stolicy wielkopolski specjalna komisja.

Nie odstrasza to chętnych - o prawo wypieku ubiegało się dotychczas ponad 300 piekarzy, ale szansę na zgodę mieli tylko ci z regionu poznańskiego i dlatego odrzucono m.in. wnioski z Mogilna leżącego w Kujawsko-Pomorskiem.
W Bydgoszczy nie ma ujednoliconej receptury i każdy piekarz może sam zdecydować co zmienić, by nie dać się złapać na nielegalnym korzystaniu z opatentowanego przepisu, a jednocześnie utrzymać tradycyjny smak.
Jak przyznał Marian Bobkowski, jeden z bydgoskich cukierników, najczęściej zmieniane są składniki nadzienia rogala.
"Możemy je robić z czarnym makiem, z niebieskim. Poznańskiego, białego maku, już nie damy" - zapewnił.

Rogale bydgoskie
Nie wszyscy piekarze są tak ostrożni i można także kupić rogale z białym makiem, ale wzbogaconym np. o marcepan, którego nie przewiduje w rogalach poznańska norma. Coraz częściej mówi się natomiast o ujednoliceniu nazwy wypieku i oficjalnym określaniu go wyłącznie jako "rogal bydgoski". 11 listopada byłby wówczas okazją do wspólnego promowania go przez lokalnych cukierników.
Z "nową", bydgoską tradycją mogą się już zmierzyć sprawcy całego zamieszania - mieszkańcy Poznania. "Rogale bydgoskie" trafiły w tym roku do stolicy Wielkopolski poprzez sieć cukierni i sklepów Adama Sowy.
"Skoro poznaniacy nie chcą podzielić się swoimi "marcinkami", niech posmakują rogali bydgoskich. Ciekawe, czy klienci wyczują różnicę" - podkreślił Adam Sowa.
Bydgoszcz była szczególnie związana z Wielkopolską w XIX wieku, kiedy to po 1815 roku stała się, obok Poznania, stolicą jednej z dwóch rejencji Wielkiego Księstwa Poznańskiego (od 1848 roku Prowincji Poznańskiej). Przed wojną, do czasu reformy administracyjnej w 1938 roku, leżała w granicach województwa poznańskiego.
Święty Marcin, obok św. Mikołaja, jest od XV wieku patronem miasta i tutejszej katedry.
pap, em
...

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL