Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 14 lis 2024, 06:13

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 23 wrz 2015, 09:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 sty 2012, 22:11
Posty: 886
Lokalizacja: Poznań
Znalazłam ciekawy artykuł Waldemara Szczepankiewicza o historii innowierców w XVI w. oraz Łobżenicy, w której znaleźli schronienie. Wklejam, by uniknął zatracenia się w cyberprzestrzeni.
Ciekawi mnie czy żyją może ich potomkowie.
Za wspieranie wygnańców-innowierców i zmianę wyznania jego trumna została wyrzucona z rodzinnego grobowca. Ta historia nie zdarzyła się w Syrii, tylko w Łobżenicy, sennym dziś miasteczku na północy Polski. Jan Erazm Krotoski, właściciel miasteczka w XVI wieku, pewnie zdziwiłby się, widząc histerię współczesnych Polaków drżących przed falą uchodźców.
Szymon był tylko o rok starszy od Alyana, gdy uciekał wraz z rodzicami. Polskie nazwisko Szymona – Turnowski – wzięło się od miasteczka, które musiał zostawić. To jeden z tysięcy innowierców, którzy dotarli do Rzeczpospolitej Obojga Narodów, gdy Ferdynand I, król Czech, Niemiec i Węgier, postawił członkom kościoła Jednoty Braci Czeskich ultimatum. Mieli 42 dni na zmianę wiary albo...
Wygnańcy z radością i łaskawie przyjęci
"Wyszły tedy, obróciwszy drogę na Śląsk, dnia 15 czerwca 1548 roku, całe gminy tych wygnańców Brandeis, Turnowa, Bidsova, Litomyśla i innych miejsc, w liczbie około 1000 dusz wynoszącej. Starców, niedołęgów, chorych, niewiasty ciężarne i dzieci umieszczono na 120 wozach" – opisuje Józef Łukaszewicz, badacz reformacji, który żył na początku XIX wieku.
Uchodźcy chcieli dotrzeć przez ziemie polskie do protestanckich Prus Książęcych. Współcześni uchodźcy przez Węgry dążą do Niemiec, podążają też przez Danię do Szwecji. Jednak w Wielkopolsce nikt uciekinierom z Czech nie tarasował szlaków, nie podkładał nóg. Druga kolumna czeskich wygnańców, około 400 osób, dotarła do Poznania 25 czerwca.
"Przyjęci łaskawie przez Andrzeja Górkę (starostę generalnego wielkopolskiego) umieszczeni zostali, z pozwoleniem odprawiania nabożeństw w swoim obrządku, nie tylko po przedmieściach Poznania, ale też dobrach Górków" – dodaje Łukaszewicz.
W sierpniu 1548 r. do Poznania napłynęła kolejna fala uchodźców. W tej gromadzie szedł też Jiri Izrael, biskup i duchowy przewodnik braci czeski, któremu udało mu się zbiec z więzienia w Pradze. Na przybyszy coraz bardziej wrogo patrzył biskup poznański Benedykt Izdbieński, wygnańcy z Czech wzmocnili bowiem ducha reformacji, który rozszerzał się wśród mieszczaństwa oraz szlachty wielkopolskiej. W kamienicy Jędrzeja Lipczyńskiego, ławnika poznańskiego, ministrowie (duchowni braci czeskich) odprawiali potajemnie, nocami nabożeństwa. Lipczyński wkrótce porzucił katolicyzm. Biskup poznański wystarał się u króla Zygmunta Augusta o dekret, na mocy którego uchodźcy mieli opuścić Wielkopolskę. Wkrótce fala wygnańców ruszyła do Torunia.
– Toruńczanie z radością braci czeskich przyjąwszy, odstąpili im kilka domów na odprawienie nabożeństwa, na które, sami pilnie uczęszczając, odtąd jawnie wiarę porzucać zaczęli – pisze Łukaszewicz.
Mógł tylko wezwać błazna
Reakcja duchowieństwa katolickiego na wydarzenia w Toruniu była podobna jak w Poznaniu. Król za ich namową rozszerzył dekret. Uchodźcy mieli ruszyć dalej, ale tak jak w Wielkopolsce "oczyszczanie" z innowierców szło opornie. Mimo współpracy biskupa Izbieńskiego z inkwizycją oraz działaniami nowego starosty wielkopolskiego, Janusza Kościeleckiego, czeskich przybyszy ledwo usunięto z miast królewskich. Szlachta nie pozwalała panoszyć się staroście w ich dobrach. Uchodźcy znaleźli schronienie m.in. na włościach Andrzeja Krotoskiego, ojca Jana, pana na Barcinie, Pakości i Łobżenicy, kasztelana inowrocławskiego. Wkrótce energiczna działalność jego syna Jana Krotoskiego, Jakuba Ostroroga, Rafała Leszczyńskiego zmieniła położenie braci czeskich i ich duchownych. Ci magnaci jawnie porzucili katolicyzm i przyjęli wiarę wygnańców. Udali się do Zygmunta Augusta, aby uchylić dekret. Przed monarchą argumentowali ponoć, że uchodźcy są zdolnymi rzemieślnikami, wzbogacają kraj. Króla pewnie bardziej przekonywało poparcie tych wpływowych magnatów dla ruchu egzekucyjnego, z którym związał się też Zygmunt August. Krotoski wrócił na swoje włości z nową decyzją króla. Bracia czescy i ich duchowni mogli pozostać. Podobno starosta Kościelecki był wściekły. W dzień śmierci kazał wezwać nadwornego błazna. "Miał wyszydzać i stroić żarty z nabożeństw braci czeskich" – pisze Łukaszewicz.
Innowiercy robią karierę
Janusz Kościelecki umiera w 1565 r., a wkrótce jego urząd otrzymuje, Jakub Ostroróg. Wielkopolski magnat jest nie tylko wyznawcą, ale i opiekunem braci czeskich. Dosłownie. Przyjął na swój dwór półsierotę, wówczas już 10-letniego, Szymona Turnowskiego. Chłopiec wyrasta potem na następcę Jerzego Izraela, przywódcy duchownego Jednoty. Drugi z wielkiego rodu magnatów, Jan Krotoski piastuje urząd wojewody inowrocławskiego. Musiał cieszyć się zaufaniem dworu królewskiego, bowiem w 1570 r. Zygmunt August wysłała Krotoskiego z poselstwem do Moskwy. Uczestnicy ekspedycji mają nawrócić cara Iwana Groźnego na nową wiarę. Zostali nawet przez niego wysłuchani. Na spotkaniu car nic nie odpowiedział. Dopiero gdy poselstwo ruszyło w drogę powrotną, władcy Moskwy wymknęło się kilka niecenzuralnych słów o wyznaniu braci czeskich. Stąd posłowie wnioskowali, że misja się nie powiodła. Niektórzy badacze twierdzą, że Jan Krotoski był nawet kandydatem różnowierców na tron po Zygmuncie Auguście. Siła właściciela dóbr na Krajnie wyrosła na popieraniu uchodźców.
Zostawili Szkocję dla Łobżenicy
Już Andrzej, ojciec Jana, osiedlił w Łobżenicy przybyszy z Czech. Ich przyjazd musiał być dla mieszkańców nie mniejszym szokiem jak napływ muzułmańskich uchodźców na budapeszteński dworzec. Łobżenica to miasteczko na Krajnie, już nazwa regionu wskazuje położenie na peryferiach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. To nie Kraków, Warszawa czy Toruń, gdzie przebywali zagraniczni kupcy. Co więcej, w 1556 r. Jan przekazał braciom czeskim łobżenicką farę. Katolicy modlili się w nieistniejącym dziś kościele w Luchowie. Księża nie mieli lekko w dobrach Krotoskiego. Z Barcina czy Łobżenicy zostali po prostu wypędzeni. Magnat przejął ich dziesięciny. Ciężkie chwile przeżywało pobliskie Sanktuarium Maryjne w Górce Klasztorne. Tymczasem miasteczko stało się znane nie tylko w Rzeczpospolitej z przychylności dla przybyszy. Facebookowy profil "Kocham Łobżenicę" wyliczają zasługi "Bohaterów Krajny": "Jan Erazm pozwolił na osiedlanie się w Łobżenicy luteranów przybywających z Tyrolu, Salzburga, Marchii i Pomorza. W 1566 roku nadał rzemieślnikom przywileje. To za jego rządów Łobżenica stała się największym miastem Krajny. Płaciła też największy podatek, tzw. szos, czyli 38 florenów, podczas gdy pobliskie Sępólno płaciło 5 florenów, a Nakło 10".
Na początku XVII w. Łobżenica liczy blisko trzy tysiące mieszkańców, niewiele mniej niż obecnie. Osiedlają się nowi przybysze. "Żydzi, a od północy coraz częściej przyjeżdżają Szkoci. Powstaje nawet ich dzielnica, która nazywa się Małym Gdańskiem. Magnesem przyciągających przyjezdnych jest szkoła braci czeskich" – jak podaje historyk Józef Łukaszewicz.
Wykłada tutaj Jan Turnowski, bratanek Szymona, który dzięki finansowemu wsparciu Jednoty czeskiej kształcił się w Strasburgu i Bazylei. Następny nauczyciel, Paweł Puliurus, po wędrówce z Moraw przez Węgry, Włochy, Niemcy osiada w miasteczku nad Łobżonką. Po kolejnej fali imigrantów tym razem szkockich, to oni mają wpływ na szkołę i zbór. Młodzież kształcili w tamtejszej szkole m.in. Krzysztof i Andrzej Muzoniusze czy Konrad Nuber. Ten ostatni dla Łobżenicy porzucił Gdańsk. A nawet w murach szkoły pracował Jan Węgierski, który z czasem został nadwornym kaznodzieją książąt Radziwiłłów. Następca Jana Krotoskiego, jego syn Andrzej, zatroszczył się o szkołę. W 1603 r. na jej utrzymanie zapisał rocznie 25 złotych dochodu ze swoich dóbr. Za rządów Andrzeja miasteczko na Krajnie stało się klejnotem w koronie włości magnata. Za jego sprawą uruchomiona została mennica, w której wybijano tzw. denary Krotoskich. Nad pobliską Łobżonką pracowały dwa młyny, kilka cegielni, tartak, na obu rynkach funkcjonowały ławy kramne i studnie miejskie. Niedaleko od zboru wznosił się kościół i żydowska bożnica. Na Starym Rynku stał okazały ratusz. Obok mennicy powstały uliczki Srebrna i Złota. Istnieją do dziś. Są trochę z boku miasteczka, kiedyś w pobliżu było jezioro, tzw. Lepsze. Ulica Mennica krzyżuje się z Browarną – nazwa też nieprzypadkowa.
Na początku XVII w. jedyną spadkobierczynią Krotoskich zostaje wnuczka Jana, Urszula. Wychodzi ona za mąż za właściciela ogromnych dóbr na Ukrainie, Mikołaja Sieniawskiego. Oni to oddają łobżenicki kościół farny katolikom. Natomiast kościół św. Anny trafia w ręce Braci Czeskich. Chyba Urszula Sieniawska nie przypuszczała, jaki los zgotuje szczątkom znakomitego dziadka. Najsłynniejszy z rodu, który tak popierał uchodźców, Jan Krotoski, umarł ok. 1577 roku. Został pochowany w kościele farnym. Jego kości nie zaznały jednak spokoju. W 1652 r. na fali rosnącej kontrrefomacji trumna Krotoskiego została wyciągnięta z krypty. Obdarto ją ze złotych kosztowności.
Krętymi uliczkami można przejść nad Łobżonkę. Za rzeczką widać cmentarz. W wodzie stawu młyńskiego odbijają się mury miasteczka. Góruje wieża kościoła. Przed dwoma laty staw młyński został oczyszczony. To miejscowa atrakcja. Można pospacerować, jest i plaża. Młyn za mostem wygląda na opuszczony. Po ciasnych uliczkach z trudem przyjeżdżają większe samochody. W oknach domów stojących niemal przy jezdni drżą szyby. Towarzystwo Miłośników Łobżenicy wysłało petycję do marszałka województwa w sprawie budowy obwodnicy miasta. Członek Towarzystwa, Krzysztof Poznań komentuje: – Za czasów Krotoskich funkcjonowało dwieście warsztatów wytwórczych przy podobnej do obecnej liczby mieszkańców. Na przyjezdnych czekały karczmy i gospody. I wszyscy mieszkańcy: protestanci, Żydzi, katolicy – żyli w miarę w zgodzie.
Waldemar Szczepankiewicz

_________________
Magdalena Blumczynska
-----------------------------
Kessel,Hubert,Vietz RudalCiastowski, Lorkiewicz- Sarnowa,Szymanowo,Bojanowo,Rawicz
Czekalscy, Stacheccy - Dąbrówka Kościelna,Pobiedziska Poznań
Staniewscy - Dubin,Jutrosin, Kórnik,Poznań,Pobiedziska


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2017, 21:48 
Offline

Dołączył(a): 12 maja 2012, 15:48
Posty: 523
Lokalizacja: Trójmiasto
Moi przodkowie G[i]erszewscy wtedy przybyli do Wielkopolski,a potem - na Pomorze.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2017, 14:00 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, 20:49
Posty: 327
Lokalizacja: Skoczów n.Wisłą
Wg aktu ślubu z 1878 w Rawie Mazowieckiej, mój pradziadek ( ze strony matki) Jan Fryderyk Bitner urodził się w Łobżenicy. Pan Błochowiak,zalecany przez Archiwum Archidiecezjalne w Gnieźnie, przeszukał księgi chrztów z lat 1832-1838 i nie znalazł osoby o takim nazwisku.
Czy jest możliwe, aby w Królestwie Pruskim ( akt ślubu podaje : Łobżenica w Królestwie Pruskim) istniała druga taka sama miejscowość lub podobnie brzmiąca? Odczytanie bowiem aktu ślubu pisanego ręcznie w języku rosyjskim może zawierać jakieś drobne, ale czasem istotne błędy, jak również osoba dokonująca wpis do księgi mogła , wpisując ze słuchu, popełnić błąd. Tak było np. w przypadku drugiego pradziadka ze strony matki ( Józef First) gdzie osoba sporządzająca wpis do księgi meldunkowej napisała wyraźnie Mordowice a okazało się, że są to Modřovice pod Pragą.

_________________
Bolesław Lipoński


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2017, 14:38 
Offline

Dołączył(a): 21 mar 2007, 10:02
Posty: 2484
Może został ochrzczony jako ewangelik? W tej okolicy zawarto (wg Poznań Project) tylko jeden ślub na to nazwisko, w 1817 roku, właśnie w parafii ewangelickiej w Łobżenicy.

_________________
Pozdrawiam - Bartek

HIC MORTVI VIVVNT ET MVTI LOQVVNTVR. A dbałość o naukę jest miłość.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2017, 15:07 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, 20:49
Posty: 327
Lokalizacja: Skoczów n.Wisłą
Bartku - dziękuję za sugestie - spróbuję sprawdzić parafię ewangelicką w Łobżenicy, ale jak na razie o skanach internetowych nie słyszałem, będę musiał komuś to zlecić, bo na na osobiste przybycie do Łobżenicy to trochę za daleko.

_________________
Bolesław Lipoński


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2017, 17:51 
Offline

Dołączył(a): 21 mar 2007, 10:02
Posty: 2484
Oryginały są chyba w Berlinie. W Polsce osiągalne na mikrofilmach przez mormońskie Centra Historii Rodziny.

_________________
Pozdrawiam - Bartek

HIC MORTVI VIVVNT ET MVTI LOQVVNTVR. A dbałość o naukę jest miłość.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 49 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL