Cd.
Czasopismo "Praca".
Reklama:
Reklama:...
Rok 1896 w WBC zawiera tylko dwa numery: numer 7 i 8.
Rok 1897 rozpoczyna się dopiero od 76 numeru.
Numer 86.Artykuł:
"Prawo Polaków a szowinizm Niemców".
...
Numer 89.Nowy proces. Za artykuły narodowej treści dwaj współpracownicy nasi odsiadują karę więzienną; oprócz tego proces o "Vater unser" , którego wynik w pierwszej instancyi Czytelnikom naszym jest juz wiadomy, wznowionym będzie niebawem na wniosek królewskiej prokuratoryi przed lipskim trybunałem.
Ale niedość jeszcze na tem, bo oto w tych dniach wytoczono nam nowy proces o artykuł p.t. "Prawo Polaków a szowinizm Niemców", z którego treścią Czytelnicy nasi zapoznali się w numerze 86 "Pracy" . (...)
...
Numer 96.Proces polityczny szósty z rzędu od Nowego Roku wytoczyła prokuratorya pismu naszemu z powodu zamieszczenia w num. 86 "Pracy" patryotycznego artykułu wstępnego p.t.: "Prawo Polaków a szowinizm Niemców". Autor artykułu napisał świętą prawdę, bo wszyscy wiemy, że hakatyści bardzo często krzywdę nam wyrządzają, że system germanizacyjuy rozwielmożnia się u nas, że Niemcy obrażają bardzo często nas i nasze najświętsze uczucia narodowe, dzięki szczuciu hakatystów, w myśl zasady Hartmannowskiej "Ausrotten" . Faktem też jest udowodnionym i stwierdzonym, że się u nas rozwięzuje zebrania z powodu rozpraw na nich w języku polskim, że się zabrania pochodów i zabaw łatowych Towarzystwom naszym itp. Autor artykułu napisał więc prawdę najzupełniejszą. Prawda w oczy kole - mówi przysłowie - zatem nie dziw, że artykuł ten nie podobał się "naszym najserdeczniejszym" , bo wiadomo, że są różne gusta, a musiał się im bardzo niepodobać, skoro prokuratorya wzięła naraz redaktora naszego pisma,
p.Bolesława Rakowskiego, podwójnie w kluby, wytoczywszy mu na mocy § 130 i § 131 kodeksu karnego, oraz na mocy pokrewnych im paragrafów prawa prasowego proces o podburzanie do gwałtów rewolucyjnych (
szczucie Polaków na Niemców) i podawanie w pogardę urządzeń państwowych. Za tę rewolucyą papierową (
Rosyanie są już w Słupcy pod Strzałkowem , a żniwiarze są zaopatrzeni w kosy, szewcy w kopyta, krawcy i redaktorzy w nożyce, i to wszystko na europejskie wojska, zbrojne w pałasze, karabiny i armaty!! o zgrozo!! Przyp. Red.) zasiadł
p. Rakowski w dniu 3 bm. na ławie oskarżonych przed izbą karną feryjną sądu ziemiańskiego w Poznaniu, której przewodniczył dyrektor sądu ziemiańskiego, p. Raemisch. Oskarżonego bronił mecenas-poseł, p. Dr. Dziembowski z Poznania. Zaraz na wstępie rozpraw zaszedł fakt rzadki i prawie niebywały w procedurze procesów karnych takiej kategoryi. Owóż pan przewodniczący zainterpelował pana prokuratora, czyby nie należało ze względu na sprawę mającą być omawianą, a traktującą między innemi o podburzaniu rewolucyjnem - wykluczyć publiczność ze sali sądowej.
Naturalnie propozycyą tę zaakceptował p. prokurator. Publiczność nadzwyczaj licznie zebrana w audytoryum skazaną byłaby na opuszczenie sali sądowej, gdyby nie energiczny protest obrońcy, skutkiem czego kolegium sądowe udało się na długą naradę i uchwaliło publiczności nie wykluczać.
Oskarżony oświadczył, że autorem artykułu nie jest i że nie pamięta, kto mu go nadesłał. Artykuł z wolą i wiedzą kazał umieścić w "Pracy", gdyż nie uznał w nim nic karygodnego.
Zresztą zrzekł się wszelkich odpowiedzi co do pojedynczych punktów inkryminowanego artykułu, pozostawiając w tym względzie wszelkie wyjaśnienia i wnioski swemu obrońcy.
Tłumacz sądowy odczytuje następnie cały artykuł inkryminowany najpierw po polsku, a potem po niemiecku.
Obrońca stawia wniosek o wysłuchanie jako świadka lektora gazet polskich, radzcy policyjnego, p. Zachera z Poznania, który ma stwierdzić, że ustęp inkryminowanego artykułu, dotyczący rozwiązywania przez policyą zebrań, zakazu pochodów, zabaw itp. Towarzystwom polskim zawiera prawdę najzupełniejszą. Kolegium sądowe wraz z prokuratorem uznaje fakta te jako ogólnie znane za wiarogodne, zatem zawezwanie p. Zachera jako świadka okazuje się zbytecznem.
Prokurator podtrzymuje oskarżenie we wszystkich punktach, a ponieważ oskarżony ani za przestępstwa prasowe, ani też w ogóle za inne przestępstwa dotąd karanym nie był, przyznaje mu łagodzące okoliczności i wnosi o karę pieniężną 50 marek względnie 5 dni więzienia.
Obrońca w bardzo świetnej, przeszło godzinę trwającej mowie, zbija punkt po punkcie wszystkie twierdzenia oskarżenia, w audytoryum panuje cisza jak w kościele, każdy chwyta chciwie złote słowa obrony, by z nich nic nie uronić, nawet kolegium sądowe i prokurator z nadzwycząjnem zajęciem przysłuchują się krasomówczym, prawnopolitycznym wywodom obrońcy.
Nie szczują Polacy- bardzo slusznem zdaniem obrońcy - ale szczują Niemcy. Lżenie i poniewieranie Polaków jest na porządku dziennym. Niemiec w Ostrowie lżył Polaków na ulicy: "Ihr Pollaken seid keine Preussen man kann cuch hauen!" (
Was Polaczysków można bić, boście nie Prusacy), za co skazał go sąd okręgowy w Ostrowie na miesiąc więzienia, gdzieindziej znowu lżono systematycznie Polaków temi słowy: "Ihr veifluchte polnische Hunde" (
Wy przeklęte psy polskie) tak długo dopóki temu nie przeszkodzono i winnych nie ukarano.
My Polacy jesteśmy usposobieni lojalnie, pokojowo, nie dając powodów do najmniejszych podburzań; kto podburza, o tem wszystkim dobrze wiadomo.
Należy wziąść także pod rozwagę tę okoliczność, że artykuł inkryminowany ukazał się w dniu 4 lipca rb., więc że był pisany pod wpływem rozburzonej opinii publicznej, polskiej jak i niemieckiej, z powodu owego bardzo niefortunnego wówczas jeszcze nie rozstrzygniętego projektu do prawa o stowarzyszeniach i rozpraw nad nim w Izbie panów i w sejmie pruskim.
Oskarżony dosyć cierpi moralnie, że tutaj na ławie podsądnych zasiadać musi, niepodobieństwem jest więc, aby go jeszcze karać miano za to, że może użył w artykule niektórych za ostrych słów, że zresztą działał w jak najlepszej myśli i wierze, więc obrońca wnosi o uwolnienie swego klienta.
Prokurator w swej replice podtrzymywał wszelkie punkta oskarżenia, a na dowód, że Polacy szczują na Niemców wydobył z-archiwum starych rupieci sprawę o chorągiewkach zamieszczonych na dachu pewnego pałacu z napisem: "Śmierć Niemcom."
Obrońca odpowiedział, że fakt ten zaszedł przed kilku już laty i że zresztą sprawca tego otrzymał bardzo dotkliwą karę, bo aż kilka miesięcy więzienia.
Kolegium sądowe po blisko godzinnej naradzie uznało oskarżonego niewinnym zarzuconego mu przestępstwa podburzania do gwałtów rewolucyjnych ( § 130), uznało go jednakże winnym podawania w pogardę urządzeń państwowych i policyjnych prowincjonalnych (§ 131), a przyznawszy mu łagodzące okoliczności, skazało go stosownie do wniosku prokuratora, na 50 mk. kary pieniężnej względnie 5 dni więzienia.
Równocześnie zawyrokowano konfiskatę wszelkich pozostałych egzemplarzy nr. 86 "Pracy" i zniszczenie płyt i fohm drukarskich.
Procesy prasowe itp. kosztowały dotąd wydawnictwo "Pracy" przeszło 1200 marek, nie licząc w tem blisko dwumiesięcznej kary więziennej, którą odsiedziało w poznańskiem więzieniu dwóch redaktorow naszego pisma.
Jeszcze jest w biegu wielki proces polityczny, który znowu wydawcę gruby pieniądz kosztować będzie, a w dodatku ściągnie na redaktorów najprawdopodobniej karę więzienną.
...
Numer 100.Proces polityczny przeciw pismu naszemu toczył się znowu w dniu 5 b.m. przed czwartą izbą karną trybunału w Lipsku za artykuł patryotyczny, napisany w obronie polskiego pacierza skutkiem rewizyi pierwszego prokuratora, dr. Isenbiela z Poznania, wniesionej przeciw wyrokowi pierwszej izby karnej sądu ziemiańskiego w Poznaniu z dnia 1-go czerwca r. b., uwalniającemu 5-ciu redaktorów'" i wydawcę "Pracy" od winy i kosztów wbrew wnioskowi prokuratoryi, żądającemu dla nich kary więziennej.
Trybunał w Lipsku odrzucił rewizyą. Tak więc wszelkie możliwe zabiegi pierwszego prokuratora, dr. Isenbiela, aby ukarano więzieniem redaktorów i wydawcę "Pracy" za ten występek, wołający o pomstę do nieba (
dieses Himmelschreiende Vergehen) spełzły na niczem. Większy Pan Bóg niż pan Rymsza.
...
Rok 1898Numer 4.Nowy proces grozi pismu naszemu. Redaktorów zapozywano już przed sędziego śledczego. Bliższe wiadomości w tej sprawie podamy w następnym numerze.
...
Numer 5.- Nowy proces, o którym wspominaliśmy w ostatnim numerze, jest za humorystykę czyli za wiersz pt.
"Bajka w trzech częściach o szwabie, osie. nietoperzu, żabie, żmiji, sowie i świni i djable"
Gady i owady te itp. stały się powodem śledztwa, a najzwyczaj niejsza bajka humorystyczna miała rzekomo nas biednych Polaków podburzyć do gwałtów rewolucyjnych przeciw Niemcom!
...
Numer 7.Tylko 20 stronnic mniej więcej obejmuje skarga nam dziś właśnie doręczona, którą wytoczyła królewska prokuratorya redakcyi naszej wskutek zamieszczonego wiersza satyryczno-humorystycznego w nr, 2 i pod tyt.;
"Bajka w trzech częściach o szwabie, osie, nietoperzu, żabie, żmiji, sowie, świni i djable". W wierszu tym dopatrzyła się królewska prokuratorya następujących okropności:
1. Naruszenia spokoju publicznego.
2. Nawoływania do gwałtów.
3. Wzbudzenia nienawiści narodowościowej, oraz
4. Obrazy Niemców, a przytem i Bismarka.
To jest główna treść oskarżenia. Stosując się zawsze do prawa - ograniczamy się chwilowo na powyższych danych. O dalszym przebiegu procesu nie omieszkamy Szanownym Czytelnikom swego czasu donieść słów więcej. Na tem kropka, - bo dodając jeszcze mogło by być za wiele a raczej przekroczeniem wobec prawa czyli zakłóceniem zgody narodowościowej; ażeby ją utrzymać, rząd poświęcił znane drugie 100 milionów! Niemniej i Hakatyści usilnie pracują nad tem, ażeby wpośród obóch narodowości zgodę zachować, gdyż dotąd nie mieli procesu o podobne przekroczenie! A więc tylko biedna "Praca" spokój i zgodę zakłóciła.
.
Właściciel i wydawca Marcin Biedermann. -
Odpowiedzialny redaktor Bolesław Rakowski w Poznaniu.
W drukarni J. Fr. Tomaszewskiego w Poznaniu, Plac Wilhelma 17 (Telefon 334). Maszyny pośpieszne pędzone motorem.
...
Numer 9.Znowu nowy proces. Już drugi w tym roku, wytoczony nam będzie. Dn. 23 b.m. przesłuchiwano jednego z naszych redaktorów na policyi w sprawie wiersza zamieszczonego w nr. 6-ym na stronie 96-ej Jadwigi Strokowej p. t. "Do braci Słowian", w którym prokuratorya dopatrzyła się rzekomo podburzania do gwałtów rewolucyjnych.
Iście dni krzyżowe i ciężkie czasy nastały w Nowym roku dla redaktorów "Pracy".
...
Numer 11.Proces o bajkę. Znana Czytelnikom bajka wierszowana
"O szwabie, osie, nietoperzu, żabie, żmiji, sowie, świni i djable", zamieszczona w nr. 2 "Pracy" r. b. spowodowała prokuratoryą do wytoczenia procesu redaktorowi naszemu
p. Rakowskiemu (
młodszemu) o
1) obrazę,
2) podjudzanie do gwałtów w sposób zakłócający spokój publiczny i
3) daleko posunięte przekroczenie przepisów publicznego porządku.
W żartobliwej osnowie bajki dostrzegła prokuratoryą powyższe trzy karygodne momenty.
Sąd uchylił wszakże moment obrazy, jakkolwiek kilku Niemców przeważnie urzędników prokuratoryi na terminie stanąwszy oświadczyło, że treść bajki ich osobiście obraża.
Dla pojedynczych osób niemieckiej narodowości - tak mniej więcej brzmiała odnośna część zawyrokowania - treść bajki nie jest obrażającą.
Natomiast podtrzymał sąd ostatnie dwa momenty oskarżenia prokuratoryi tj. o podniecanie do gwałtu i przekroczenie przepisów publicznego porządku. Wniesioną przez prokuratora nader surową karę całorocznego więzienia złagodził sąd po świetnej, głęboko obmyślanej i wielostronnej obronie znanego chlubnie mecenasa Bernarda Chrzanowskiego i następnej, 1 1/2 godziny trwającej naradzie, na uwięzienie trzy miesięczne, uchylając nakaz aresztowania natychmiastowego.
Świadcząca o wielkim talencie mowa obronna p. adwokata Chrzanowskiego bez wątpienia zainteresować musi tak całą swą treścią jak pojedyńczemi wzniosłem myślami wszystkich Czytelników naszych.
Dla tego też postanowiliśmy ją w przyszłym numerze zamieścić obszerniej streszczoną, dziś zaś ograniczyć się do takiej oto choć zwięzłej, lecz chlubnej wzmianki, na jaką w całej pełni zasługuje.
N.
...
Numer 12.Drugi proces polityczny w miesiącu bieżącym toczyć się będzie przeciw redaktorowi naszego pisma,
p. Bolesławowi Rakowskiemu (
ojcu) o wiersz Jadwigi Strokowej p. t. "Do Braci Słowian", zamieszczony w nr. 6-ym "Pracy" z r.b. na stronie 96-ej, przed 2-gą izbą karną tutejszego sądu ziemiańskiego dn. 21 b. m. w południe o 12-ej godzinie.
Prokuratorya dopatrzyła się w wierszu tym podburzania do gwałtów i wytoczyła
p. R. oskarżenie na mocy § 130 kodeksu karnego i 20 prawa prasowego.
Mowy wygłoszonej przez naszego obrońcę, p. mecenasa Chrzanowskiego, w procesie o bajkę o osie, źmiji i szwabie zamieścić nie możemy z ważnych, od Redakcyi niezależnych powodów.
Równocześnie nadmieniamy, że sprawę tę rozstrzygnie ostatecznie sąd Rzeszy w Lipsku, gdyż tak nasz obrońca jak też prokurator założyli rewizyą.
...
Numer 13."Do braci Słowian". Wiersz "Do braci Słowian" p. Jadwigi Strokowej, zamieszczony w nr. 6 "Pracy", a wzywający do łączności plemiona słowiańskie, sprowadził dziś karę czteromiesięcznego więzienia na redaktora naszego
p. Bol. Rakowskiego seniora.
Czytelników naszych przypominających sobie ów mały utwór poetycki, patryotyczny wprawdzie, ale bynajmniej nierewolucyjny, zaciekawi niewątpliwie przebieg w dniu 21 b. m. rozegranego procesu i główny moment oskarżenia, który tak surowy spowodował wyrok.
Oto w tym poemacie zachęcającym ludy słowiańskie do zgody, bo "w łączności potężna broń", dopatrzyła się prokuratorya występku przeciw paragrafowi kodeksu karnego "o podburzanie do gwałtów". W obronie swej, przemawiającej głęboko do duszy człowieka, udowadniał p, mecenas Chrzanowski z właściwą sobie gruntownością eksplikacyi. iż wiersz całą swą treścią miał jedynie na celu łączność ludów słowiańskich, które rozdwojenie i partykularyzm osłabiały zawsze tak, iż oto Niemcy coraz dalej zapuszczali zaborcze zagony w dzierżawy szczepu słowiańskiego i że po kolei padali ofiarą podbojów niemieckich Obotryci, Wendowie, Łużyczanie, Czesi itd.
Zachęta taka do zgody i jedności szczepowej - tak wywodził nasz obrońca - nie może być karygodną, bo i niemieckie plemiona pragną tej zgody dla siebie i do niej braci nawołują. Mecenas Chrzanowski starał się następnie przekonać sąd, iż idea podniecania do gwałtu lub buntu obcą była autorce i redaktorowi, że wyrazy wzywające do "protestu w akcie zjednoczenia i zgody słowiańskich ludów przeciwko niewoli" nie są wezwaniem do buntu orężnego ani w ogóle do wałki lub gwałtownych czynów, których to wyrazów niema nawet w poemacie.
Natomiast bezpośrednie wezwanie do walki "zum Kampf" przeciwko Polakom wskazał obrońca sądowi w pewnym artykule "Elblinger Ztg.", powtórzonym przedwczoraj przez "Schlesische Ztg.", do którego to wezwania o wiele snadniej artykuł prawa odnośny dałby się zastosować.
Mówca zakończył twierdzeniem slusznem, że gdyby ktoś w dzisiejszych stosunkach i w obecnym stanie rzeczy istotnie nawoływał Polaków do orężnych gwałtów, to Polacy sami uznaliby go za chorego umysłowo.
Przewodniczący p. dyr. Raemisch interpelował obrońcę, gdzie dopatruje się pognębienia Słowian przez żywioł niemiecki.
Obrońca wymienił Serbów (
łużyckich), Wendów, Obotrytów, Kroatów, Polaków, a na zagadnienie czy może i Czechów odpowiedział słowami "tak, ja i to twierdzę".
Pan mec. Chrzanowski, doskonały znawca stosunków słowiańskich, sięgnął w swoich wywodach het po za ciasne granice wyłącznie polskich interesów, a mówiąc o Czechach i dzisiejszej ich walce przeciwko nieprawnemu naporowi niemieckiemu miał niezawodnie to na myśli, że kraj, w którym się ta walka stacza nazywa się "Czechy" po niem. "Böhmen" i że tam wtedy tylko Niemcy mogliby narzekać na wypieranie ze strony czeskiej, gdyby ten kraj nazywał się "Germanią".
Prokurator wniósł o karę jednomiesięcznego więzienia, a sąd po dłuższej naradzie uznał tę karę za zbyt łagodną i zaostrzył ją do 4 miesięcy więzienia. Czytelnicy nasi sami dopowiedzą sobie reszty.
My z swej strony zapiszemy jeszcze tylko dla pamięci, iż rok ten dla "Pracy" wielu surowemi wyrokami się zaznaczył.
W krótkich zaledwie przerwach spadły na naszych redaktorów oprócz licznych kar pieniężnych, następujące kary więzienne: czterotygodniowa, jednomiesięczna, sześciotygodniowa, trzymiesięczna, i dziś czteromiesięczna.
Gdyby sumę tych kar więziennych rodziehć odpowiednio na rok cały i na jedne złożyć osobę, wtedy osoba ta dwa dni spędzaćby musiała w murach więziennych a jeden zaledwie na wolności.
Z jakiemiż trudnościami walczyć musi wydawnictwo pragnące pod sztandarem miłości ojczyzny działać dla idei narodowych! Ale idee te trwalsze są od trudności wszelkich, wzamian za które niczego więcej nie pragniemy nad szczere, a coraz liczniejsze uznanie czytelników i całego społeczeństwa, którego dobro najważniejszym i jedynym naszym celem!
...
Numer 14.Resztę nakładu "Pracy" w wydaniu jubileuszowem (
nr. 13) skonfiskowała policya na rozkaz prokuratoryi.
Jest to prawdopodobnie zapowiedzią nowego procesu prasowego, jaki nam wytoczy prokuratorya.
...
Numer 15.Nowy proces. Zapewne żadne pismo polskie w całem państwie pruskiem nie doznało tyle ciężkich ciosów* jak nasza biedna "Praca" przez liczne prasowe procesa, ogromne koszta i wielokrotne uwięzienia redaktorów po kilka miesięcy.
Jeszcze nie odsiedziało dwóch redaktorów naszego pisma, skazanych na 3 i 4 miesiące, kary więziennej, jeszcze nieukończone śledztwo wytoczone za jubileuszowy nr. 13-sty "Pracy" a oto już nowe rozpoczęły się indagacye na rozkaz król. prokuratoryi o wiersze i artykuły zamieszczone w nr. 14 "Pracy".
Mianowicie zaś ilustracye z nr. 13 i 14-go "Pracy" wcale się nie podobały król. prokuratoryi.
Podaliśmy tylko historyczne fakta z roku 1848 zgodne z prawdą.
To też słusznie zapytuje się "Dziennik Kujawski" co wobec tak licznie wytaczanych procesów - wolno prasie polskiej wogóle pisać a co nie? Niech by to król. prokuratorya bliżej określiła".
...
Numer 18.Znowu doręczono oskarżenie redakcyi naszego pisma, obejmujące dwadzieścia stron druku, o rzekome podburzanie do gwałtów, którego się dopatrzyła prokuratorya w wierszach i rycinach, zamieszczonych w nr. 13. (
jubileuszowym) "Pracy".
Ciężkie czasy i iście dni krzyżowe nastały dla redaktorów "Pracy", gdyż w całym zaborze pruskim żadne inne pismo polskie nie miało w bieżącym roku tyle procesów prasowych co nasz tygodnik, budzący i podtrzymujący w Czytelnikach ducha narodowego.
...
Numer 19.(...) Oprócz procesów prasowych, które jak wiadomo dla "Pracy" są chroniczna, niejako chorobą charakteryzują stosunki u nas, liczne procesy wytaczane z lada przyczyny a zawsze opatrzone niebezpieczną marką:
Proces o podburzanie "do gwałtów" jednych klas ludności przeciwko drugim. (...)
Znowu wytoczono nam dwa procesy z powodu artykułu w nr. 14-ym "Pracy" zamieszczonego p. t." O sto milionów," w którym prokuratorya dopatrzyła się rzekomej obrazy ministra Miquela i landrata Gerlicha, któremu to za obrazę naszego czcigodnego duchowieńtwa i ludności polskiej - nasz wielce szanowny poseł, p. sędzia Motty dał tak dzielną odprawę oraz z powodu wiersza w nr. 15-ym "Pracy" zamieszczonego p.t. "W pięćdziesięcioletnią rocznicę".
Dotychczas mamy w biegu od Nowego Boku pięć nowych procesów prasowych politycznych, a na dobitek dwóch redaktorów na 3 i 4 miesiące w więzieniu.
Nie ma co mówić - król. prokuratorya bardzo się opiekuje naszą "Pracą", lecz nie wątpimy też, że i Szanowni Czytelnicy opiekować się nią będą i nadal z zdwojoną troskliwością i zjednywać nam będą coraz liczniejsze zastępy nowych abonentów.
...
Numer 20.Do komitetu obywatelskiego
we Wrześni należał między innymi w roku 1848
ś.p. Ludwik Rakowski, kupiec, sędzia polubowny, radny miasta i członek dozoru szkoły, który prócz tego piastował jeszcze inne urzędy obywatelskie honorowe. Był to człowiek światły, rzutki i dzielny patryota.
Wozy jego zwoziły rannych z pola bitwy pod Sokołowem do szpitali urządzonych w mieście w szkole katolickiej i w domach prywatnych. Wozy były całe krwią zbroczone.
Wielką gorliwość w zwożeniu rannych okazał parobek Stanisław Lisek, rodem z Kaczanowa pod Wrześnią.
Ś.p. Ludwik chętnie poświęcał swoje mienie według sił i możności na cele narodowe i patryotyczne; mianowicie w roku 1863 wysyłał bezinteresownie własnemi podwodarai powstańców, amunicyą, broń sieczną i palną, a głównie kosy, które miał na składzie, na granicę Kongresówki mimo czujnych i zdwojonych straży pruskich.
Także tutaj wielką gorliwość i bystrość umysłu okazał wyżej wzmiankowany parobek Stanisław Lisek.
Ś.p. Ludwik żywił z kilku współobywatelami patryotami i nieraz zaopatrywał w bieliznę i odzież schwytanych w roku 1863 na granicy przez żołnierzy pruskich i więzionych na spichrzu Arona Schwalbego we Wrześni powstańców.
Umarł we Wrześni dn. 27 lipca 1869 roku, tknięty paraliżem, przeżywszy lat 54.
Cześć Jego pamięci! Spokój Jego duszy!
(
Jednego ze synów po ś.p. Ludwiku, p. Bolesława Rakowskiego (
starszego), współpracownika naszego tygodnika, skazała izba karna sądu poznańskiego, jak wiadomo, na 4 miesiące więzienia, a
wnuka ś. p. Ludwika, p. Bolesława Rakowskiego (
młodszego) skazała też izba karna na 3 miesiące więzienia za przestępstwa prasowe.(
Przyp. Redakcyi "Pracy") ...
Numer 24.Proces wytoczony przez tutejszą prokuratoryą naszemu redaktorowi, p. Lipińskiemu, za uczczenie pamięci bohaterów z pod Miłosławia, Wrześni i Książa w nr. 13 " Pracy" - zakończył się w poniedziałek 6 bm. o godzinie 3 po południu zasądzeniem oskarżonego na . 4 miesiące więzienia.
W środę 8 bm. za to samo przewinienie w nr. 15 stanął przed kratkami sądu p. Nepom. Szymański jako drugi odpowiedzialny redaktor naszego pisma i skazanym został na 300 mk. kary.
A więc obecnie 3 redaktorów naszych w więzieniu i to pp. Rakowski młodszy 3 miesiące, Rakowski starszy 4 miesiące, Lipiński 4 miesiące, a p. Szymański, jak wyżej powiedziano, zapłacić musi 300 mrk. kary.
Prócz tego jeszcze dwa procesy w biegu.
Jak na razie to to wystarczy! Lecz pomimo tych nowych kar niepowstrzyma nas nikt i nadal od wypowiedzenia wszystkiego tego, co będziemy uważali za konieczne; niezdoła nas też powstrzymać żadna kara od złożenia hołdu i czci najgłębszej bohaterom poległym, którzy krew swoją przelali za wolność naszej Polski ukochanej.
Miłości narodu i czci dla przeszłości nie zdoła wyrwać z piersi naszych żadna kara, jak nie wyziębiły serc polskich nawet syberyjskie lody.
Szanujemy prawo, lecz o nad tem stoi prawo Boskie, które nakazuje nam gorącą, bezgraniczną miłość Ojczyzny, którą atoli okazać możemy tylko przez uczczenie walecznych przodków naszych.
Królewski pierwszy prokurator w swej przemowie zaznaczył, iż właśnie "Praca" jest zwłaszcza dla dorastającej młodzieźy polskiej jednem z najniebezpieczniejszych pism, gdyż burzy krew.
Oczywiście dorastająca młodzież polska czytająca pismo nasze, nie będzie śpiewała "Deutschland über Alles", to już chyba, trudno wymagać, a zwłaszcza przy obecnym systemie pruskim. systemie pruskim.
Wobec tego dziwić musi każdego z Czytelników taktyka "Dziennika Poznańskiego" i "Kuryera Poznańskiego", w których to obu naczelnych pismach w suchych słowach napisano: "Praca" skazana znowu na 4 miesiące więzienia za podburzanie do gwałtów.
"Dziennik" i "Kuryer" niewidział zatem potrzeby uzupełnienia notatki zaznaczeniem, że to "
rzekome "podburzanie do gwałtów" niebyło niczem. innem, jak tylko gorącem patryotycznem uczczeniem przeszłości naszej i uczczeniem poległych z pod Miłosławia, Wrześni i Książa.
Nawet "Pos. Tageblatt" był o tyle sprawiedliwym, że objaśnił swych czytelników w czem właściwie prokuratoryą znalazła podburzanie do gwałtów. (...)
...
Numer 26.(...) To też właśnie "Praca" jest solą w oku naszych wrogów, którzy niezaniedbywali żadnej sposobności, ażeby ogłaszać pismo to przed światem jako buntownicze i grzeszące przeciwko Niemcom Prusakom, podczas gdy ono tylko w najlepszem i najczystszem pojęciu spełniało swój święty, narodowy obowiązek.
Oto w ciągu stosunkowo krótkiego czasu skazano 9-ciu redaktorów naszego pisma, a obecnie czterech redaktorów "Pracy" i to każdy z nich na kilka miesięcy pójdzie już pod klucz.
Lecz to nas nie powstrzyma od wypowiedzenia prawdy, wykazania prześladowań i pognębienia, na które my Polacy narażeni. "Praca" jak dotąd tak i nadal z otwartą przyłbicą śmiało wypowie wszystko to, co czuje i myśli co nas boli i co nam dolega. (...)
...
Numer 31."Praca " znowu przed sądem. W chwili, gdy redaktor naszego pisma
p. Rakowski (
starszy) odsiaduje swą czteromiesięczną karę więzienną, nowe surowe wyroki spotykają dwóch jeszcze redaktorów "Pracy" i to
p. Rakowskiego (
młodszego) a jednocześnie p. Lipińskiego.
Ostatnie procesy przeciwko naszemu tygodnikowi rozegrały się w poniedziałek d. 25 bm. W znanej sprawie bajki o szwabie, osie it.d., wznowionej po rewizyi, dokonanej przez sąd Rzeszy w Lipsku, prokurator wniósł o pół roku więzienia, sąd zaś po świetnej obronie p. mec. Chrzanowskiego, zawyrokował uwięzienie czteromiesięczne
młodszego p. Rakowskiego.
Z kolei toczyła się tegoż dnia przeciwko panu Lipińskiemu sprawa o "obrazę ministrów pruskich", jaką wrzekomo zawierał artykuł, zatytułowany "O sto milionów".
Z aktu oskarżenia wynikało, iż proces wytoczono wprost na żądanie ministerstwa pruskiego, które samo z treścią tygodnika naszego w oryginale się zapoznaje.
Dokonuje się to w ten sposób, iż artykuły tłumaczone bywają na język niemiecki, a gdy przekonania nasze są przybrane w wyrazy zanadto otwarte i szczere, a argumenty jasno wypowiadają to, co ogół polski po cichu w uczciwych sercach sobie myśli i sobie czuje, wtedy często idzie drukowany mateiyał do prokuratora. (...)
...
Numer 33.Jakoś wszelkie nieszczęścia walą się na nas, bo oto niedość, że oprócz ogromnych kosztów sądowych, zabrano nam trzech redaktorów na kilkomiesięczne więzienie, ale jeszcze i ogień o którym już w zeszłym numerze donosiliśmy, zniszczył nam nieomal wszystek zapasowy czerwony papier na okładzinkę. (...)
...
Numer 47.W przyszłym tygodniu wyjdzie z więzienia jeden z naszych redaktorów, t.j.
p. Rakowski, który od przeszło czterech miesięcy w kaźni za artykuł zamieszczony swego czasu w "Pracy" pod ty1. : "Bracia Słowianie podajcie nam dłoń!"
Natomiast
p. Rakowski młodszy, skazany na pięć miesięcy więzienia za rzekomą obrazę ministrów, bawi obecnie za granicą.
Prócz tego jeszcze dwóch redaktorów naszego pisma we więzieniu na cztery i siedem miesięcy.
...
Numer 51.Znów znalazł się między nami, po odsiedzeniu długiej kary więziennej, dawny redaktor i współpracownik naszego pisma,
p. Bolesław Rakowski senior.
(foto)
Liczne listy od naszych Czytelników, otrzymane podczas więzienia
pana Rakowskiego, były nam dowodem, że rzewne współczucie towarzyszyło uwięzionemu i serdeczna radość spotyka go, gdy opuścił mury więzienne.
Gdy zamykały się za nim bramy więzienia, mieliśmy wszyscy to uczucie, że wszystkich nas powinniby wtrącić do lochów, jeśli jego wtrącają bo wszyscyśmy to samo czuli i myśleli, co on podpisał.
I dla tego też witamy go, jak żołnierze swego kolegę, powracającego na trudny posterunek...
Więzienie na czas jakiś oderwało go od obowiązków dziennikarskich i więzienie powraca go nam znowu.
Niestety powraca nadwątlonego na siłach.
Pan Rakowski był traktowany w więzieniu przez całe 4 miesiące nie jako więzień polityczny, ale jako zwyczajny kryminalista.
Pozwolono mu tylko czytać "Posener Ztg." w wolnych od pracy chwilach i ponieważ jest chorowitym, pozwolono mu mieć własną pościel, zresztą jeść musiał zwyczajną, lichą strawę więzienną z kotła i wykonywać następujące prace przymusowe:
od 20/7 do 15/8 wybierał szczeć, dnia 16go i 17go wybierał biały groch i darł pierze, od dnia 18/8 do 5/9 zajmował się pracami piśmiennemi i liniowaniem dla biura inspekcji więziennej, od dnia 6/9 do 12/9 wyporządzał książki z biblioteki więziennej.
Wszystkie te prace wykonywał w swej celi.
Wreszcie od dnia 12/9 do 20/11 był zatrudniony wyrabianiem, wyklejaniom i wystrajaniem pudełek do cygar dla fabryki cygar 1. M. Friedlaendera w Poznaniu.
Prace te wykonywał w warsztacie w sklepie w towarzystwie zwykłych kryminalistów, z którymi jak niemniej z żebrakami i włóczęgami wyprowadzanym był wspólnie na podwórze na t.zw. "Prei - stunde".
Na gankach musiał mieć odkrytą głowę jak każdy kryminalista i dopiero na podwórzu wolno mu było nakryć głowę.
Tylko raz w miesiąc mógł pisać list do rodziny i odbierać list od rodziny, tylko raz w miesiąc mogli go odwiedzić najbliżsi krewni, na częstsze wizyty nie pozwolono.
Gdy go odwiedziła dnia 13/10
żona z córką i gdy go dozorca wprowadził do rozmównicy (
Sprechzimmer), pełniący tamże służbę naddozórca nie pozwolił mu się nawet przywitać z żoną i córką.
Na pożegnanie żona tylko z daleka wyciągnąć mogła rękę do męża.
Jest to fakt nie potrzebujący żadnej ilustracyi. a świadczący wymownie, że więzień polityczny, redaktor Polak, traktowany był w więzieniu pruskiem na równi z każdym kryminalistą.
Sąsiadował z kolegą Lipińskim przez ścianę. Jak wiadomo, p. L., odpowiedzialny redaktor "Pracy", odsiaduje od dnia 21 września rb. siedmiomiesięczną karę więzienną za rzekome przestępstwa prasowe.
Biedak drzeć musiał z początku przez kilka tygodni pierze i dopiero podczas rewizyi więzienia pierwszy prokurator jako dyrektor więzienia przekonał się o tem.
Natychmiast oświadczył inspektorowi więzienia, że darcie pierza to praca niestosowna dla redaktora, więc od dnia 10/10 br. dano mu zatrudnienie w warsztacie pudełek do cygar, o którym wspomnieliśmy wyżej.
Tam pracował z
p. R. przy jednym stole i stół ten nazwano "stołem redaktorskim".
Pan R. nadwątlony na siłach wyszedł z więzienia, gdzie cierpiał bardzo moralnie i fizycznie, i dużo upłynie czasu zanim wróci do sił i zupełnego zdrowia.
Lecz nasz zawód - zawód dziennikarza polskiego pod rządem pruskim te żołnierka niemal: dopóki siły starczą i duch się kołacze, dopóty niema czasu na odpoczynek, a ten, kto do więzienia poszedł za to, że za głośno wołał: Bracia Słowianie podajcie nam dłoń, gdyż w łączności nasza siła, nasza moc, dziś ledwie się brama więzienia za nim zamknęła, woła z nami wszystkimi z pełnej piersi: "Niech żyje Słowiańszczyzna, niech żyje Polska !"
B.
...
Brak rocznika 1899...
Rok 1900Numer 6.Przestroga! W Galicyi. na Górnym Ślązku, a obecnie we Wrocławiu kręci się jakieś indywidyum, przedstawiając się jako były redaktor "Pracy" i rzekomo ścigany przez rząd pruski etc.
Włóczęga ten polując oczywiście na dobroduszność i łatwowierność Publiczności, jest pospolitym wyzyskiwaczem.
Indywidyum to wyzyskało też nawet kilku redaktorów pism galicyjskich.
Przestrzegamy tedy rodaków, mianowicie zamieszkałych we Wrocławiu - gdzie obecnie owe indywidyum bobruje.
Dla informacyi podajemy też jeszcze, że jest to
młody człowiek w wieku około 20 lat, wysoki i nieco garbaty. ...
Numer 18.Dobrze znany Czytelnikom "Pracy"
dr. Kazimierz Rakowski, który obecnie przebywa we Lwowie uzyskał, jak donoszą pisma lwowskie na konkursie dramatycznym Wydziału krajowego galicyjskiego zaszczytne odznaczenie za dramat swój p.t. "Ocknienie".
...
W pozostałych numerach do końca 1900 -go roku są artykuły o procesach przeciwko redaktorowi p. Władysławowi Siemiątkowskiemu, redaktorowi Lipińskiemu i innym współpracownikom redakcji "Praca".
...
Rok 1901Numer 1."Redakcya przypomina, że w ciągu niespełna lat 4 istnienia miała 28 protesów prasowych, z których wygrała trzy.
Redakcya wcale już nie liczy takich niespodzianek, jak rewizye lub aresztowania redaktorów odpowiedzialnych - są to rzeczy tak zwyczajne, że o nich nie warto wspominać. Nie warto też wspominać o tem, że prokuratorya pruska kilkakrotnie musiała cofnąć swe oskarżenia. Pominąwszy już to wszystko pozostaje jeszcze pokaźna liczba 28 procesów w ciągu lat czterech, czyli że mniejwięcej 7 procesów przypadło w przeciągu na rok jeden, a blisko 2 na kwartał. Skutkiem przegrania tych procesów było, że "Praca" zapłaciła samych kar sądowych 6235 mk., natomiast kosztów sądowych przeszło 12,000 mk., a redaktorów jej skazano na 3 lata i 1/2 miesiąca więzienia - ogółem zaś zapłaciła" Praca" blisko 30,000 mk. Pod tym więc względem ubiegły wiek nie pozostawił miłych wspomnień ani dla wydawcy, ani dla redakcyi."
...
Numer 13 - tu tylko urywek, cały artykuł zamieściłam w innym wątku.
O artykuł (...) W toku dzisiajszych rozpraw p. Kaniewski wyłącznie też sobie przypisywał odpowiedzialność za treść artykułu, oświadczając, że sam go przeglądał, sam zmieniał i łagodził ostrzejsze jeszcze, charakteryzujące przeszłość pruską zwroty i sam go też oddał do druku. Oświadczenie to okazało się zgodnem z zeznaniami wydawcy p. Biedermana i współredaktora
p. Bolesława Rakowskiego, wezwanych na termin w charakterze świadków.(...)
...
W pozostałych numerach do końca 1901 -go roku są artykuły o procesach przeciwko redaktorowi p. Władysławowi Siemiątkowskiemu, i innym współpracownikom redakcji "Praca".
...
Rok 1902Numer 4.Obecnie mamy pięciu redaktorow w więzieniu.
...
Numer 5.(...) Mógłby przecież "schronić" się a do Krakowa i ztamtąd redagować "Górnoślązaka" - jak to uczynił pan dr. Rakowski
Pan prokurator zapomniał snać, że pan
dr. Rakowski nie uciekł, lecz, że go rząd pruski sam wydalił z kraju.
Gdy zaś pan dr. Rakowski wrócił, skazano go za to na 3 tygodnie więzienia. (...)
...
Artykuły w roczniku 1902 nie dotyczą redaktora Bolesława Rakowskiego, a dotyczą innych redaktorów "Pracy",
...
Rok 1905 zaczyna się od nr.39
Numer 42.Nasz proces o artykuł:"Jak najmniej oficerów!" w nr. 32 "Pracy" z roku 1904 rozegrał się po raz wtóry dnia 12-go b. m. przed poznańską izbą karną.
W pierwszych rozprawach dnia 22-go listopada roku zeszłego, odpowiedzialny redaktor "Pracy"
p. Bolesław Rakowski skazanym został na dwa miesiące więzienia, jednakże Trybunał Rzeszy w Lipsku wyrok ten obalił przychylając »ię do wywodów obrońcy poste mec. Dziembowskiego.
W rozprawach dnia 12-go b.m. izba karna zajęła to samo stanowisko co pierwszym razem; uznała więc, że
1) artykuł jest w wysokim stopniu obraźliwym dla korpusu oficerskiego,
2) odnośny numer "Pracy," lubo skonfiskowany, dostał się do publicznej wiadomości,
3) a oskarżony nietylko artykuł czytał, lecz z treści jego zdawał sobie sprawę.
Prokurator wniósł o 2 miesiące więzienia dla oskarżonego, sąd zaś, wysłuchawszy znakomitej obrony mec. dr. Dziembowskiegp, uznał okoliczności łagodzące i skazał
p. Bolesława Rakowskiego na 300 marek kary, tudzież rozporządził zniszczenie odnośnych płyt it.d.
Komunikując to Czytelnikom naszym, powstrzymujemy się od wszelkich uwag, bo wyroków sadowych krytykować nie wolno.
Niechaj przyjaciele nasi zdadzą sobie sprawę z ciężkiej doli szczerze polskiego organu i starają się powiększyć liczbę naszych Czytelników, rozszerzając "Pracę" pomiędzy znajomymi.
Pamiętajmy, że kto popiera "Pracę" - przyczynia się do oświaty w duchu narodowymi.
...
Numer 49. Półtora roku więzienia i 400 marek grzywny!
Tak opiewa wyrokk drugiej izby karnej poznańskiej, zasądzający redaktorów "Pracy" pp. Macieja Wierzbińskiego i Bolesława Rakowskiego za artykuł publikowany w numerze 32-gim z dnia 6-go sierpnia b.r. pod tytułem: "Niebezpieczne Ambicye Niemiec."
Wyrok ten zapadł w sobotę dnia 25-go listopada 1905 roku o godzinie 12-tej w południe, a redaktora naczelnego pisma naszego p. Macieja Wierzbińskiego aresztowano natychmiast i odprowadzono z lawy oskarżonych wprost do więzienia sądu okręgowego w Poznaniu!!!
Przewodniczącym izby drugiej karnej był sędzia Langner; przy boku jego prócz dwóch młodszych sędziów, zasiadywali sędziwie pp. Mayener i Sediger; prokuratoryą reprezentowai p. Setioenfeld.
- Wyroków sądowych krytykować nie wolno!
Ograniczamy się zatem na spisanie historyi procesu tego, pogrążającego jednego z naszych dzielnych redaktorów w straszne wprost nieszczęście, a nakładającego na drugiego zgrzybiałego, długoletniego współpracownika naszego, bardzo dotkliwą karę pieniężną.
Szereg artykułów pod tytułem
"Niebezpieczne Ambieye Niemiec" rozpoczął naczelny nasz redaktor pan Maciej Wierzbiński dnia 9-go lipca w numerze 28-ym "Pracy."
Czytelnicy nasi przypominają sobie, iż w tym artykule była mowa o zakończeniu wojny w Mandżuryi, o rywalizacyi Niemiec z Anglią, o dążności Niemiec do stworzenia państwa wszechświatowego (Weltreich) i o ambicyach niemieckich mogących się stać zarzewiem wojny. W drugim artykule z dnia 16-go lipca omawiał autor sprawę marokańską i ewentualność wojny Francyi i Anglii z Niemcami.
Mianowicie opisywał p. Maciej Wierzbiński wrażenia, jakie sprawił na Francyi i Anglii wysłannik Niemiec do Paryża hr. Dloainersmark i zakończył artykuł swój zaznaczeniem sojuszu anglo-francusłriego i zbliżeniem się Anglii do Bosyi.
W obu tych artykułach nie znalazła prokuratlorya pruska nic karygodnego.
Gdy w trzecim artykule z dnia 6-go sierpnia b. r. podpisanym; jak oba poprzednie, imieniem i nazwiskiem pozwolił sobie nieszczęśliwy nasz redaktor pan Maciej Wierzbiński na wywody polityczne, które sprowadziły proces, wtenczas ani policya poznańska tak czujnie śledząca wywody naszych redaktorów, ani też prokuratoria praska tak często konfiskująca nam kolosalne nakłady pisma nie widziały w artykule p. Wierzbińskiego nic zdrożnego!
Cały nakład kilkunastu tysięcy rozszedł się przez pocztę i agencye bez najmniejszej przeszkody, a redaktor nasz wyjechał na urlop do Anglii częścią celem odpoczynku, częścią celem nawiązania nowych literacko-dzienmkarskieh stosunków.
Wywody polityczne zamieszczone w trzecim sierpniowym artykule nie pozwoliły spać pismu wszystkim nam dobrze znanemu: "Posener- Tageblatt!"
Współpracownicy tego pisma pierwsi odkryli, że naczelny nasz redaktor popełnił zbrodnią przeciwko całości państwa niemieckiego (Hochverrait.)
Konstatujemy, że wniosek o rozprawą sądową i akt oskarżenia napisał prokurator p. Stamer dopiero dnia 30-go września b.r. !
W akcie oskarżenia czytamy:
"Pp.
Rakowski i Wierzbiński, pierwszy jako redaktor odpowiedzialny, drugi jako autor atykułu, oskarżeni są;, że w sposób zakłócający sposób publiczny podjudzali publicznie rozmaite klasy mieszkańców do popełnienia gwałtów.
(
§ 130, 41 ustawy karnej, § 20 ustawy prasowej).
Dalej czytamy w akcie oskarżenia dosłownie:
"Artykuł stara się objaśnić, że "ambicye" Niemiec, ich "potęga militarna", ich "instynkty zaborcze", ich "niezmierna zarozumiałość" i "dążności zaborcze" stanowią "groźbę dla Europy" oraz, że z tego powodu monarchie europejskie powinny się przeciwko Niemcom zjednoczyć"
Wreszcie pisze pan prokurator Stamer:
"Jest lud polski usilnie wezwanym, aby zawsze popierał przeciwników państwa niemieckiego i stawał po ich stronie.
Przez to, oraz przez przebijającą z całych wywodów nienawiść do wszystkiego co niemieckie, szerzy się pomiędzy polskie i niemieckie klasy mieszkańców prowincyi wschodnich obopółną nienawiść (Hass) a mianowicie, że przez to, wywołuje się i wzmacnia w opisanych klasach rozdrażnienie prowadzące do zobopólnych gwałtów.
Rozdrażnienie to może przy małym pochopie i dowolnie się nastręczającej okazyi doprowadzić do prawdziwego wybuchu zobopólnyeh gwałtów."
Pan prokurator Stamer nie poszedł tak daleko jak "Posner Tageblatt" i oparł sprawę na §§ o podburzanie do gwałtów.
Po przetyczaniu całego artykułu po polsku i w tłomaczeniu niemieckiem zabrał prokurator głos, a zaznaczywszy, iż artykuł równa się niemal zdradzie stanu ("
grenzt an Hochyerrat") stawił wniosek o 18 miesięcy więzienia dla Macieja Wierzbickiego i
9 miesięcy dla
p. Bolesława Rakowskiego.
Oskarżanych bronił w świetnych powtórnych wywodach adwokat poseł Dr. Zygmunt Dziembowski.
Obrońca zaznaczył, że oskarżony nie miał i mieć nie mógł najmniejszego zamiaru podburzania do gwałtów.
Od roku 1848 żadnych zamieszek pod zaborem pruskim nie było; pan prokurator pozwala sobie uważać widocznie Polaków za waryatów, jeżeli myśli, że naród polski bezbronny rzucać się będzie we walkę z militarną pierwszorzędną potęgą.
Artykuł napisany był głównie dla sfer poselskich w Galicyi, gdzie "Praca" ma licznych czytelników i autor nie odezwał się w całym szeregu swych trzech elaboratów ani razu specyalmie do ludności w zaborze pruskim.
Obrońca wywodzi, że konstytucya pruska każdemu obywatelowi w Prusiech gwarantuje wolność słowa ia zapatrywań.
We wywodach oskarżonego zamieszczone są jedynie polityczne rozumowania tego rodzaju, jakiemi w czasie owym przepełniona była cała prasa Europy - nawet prasa niemiecka, której niejeden odłam nieraz jeszcze swobodniej i śmielej omawia sytuacyę Rzeszy wobec państw ościennych aniżeli to uczynił oskarżony, z tego powodu prosi obrońca o uwolnienie.
Sąd po półgodzinnej naradzie wydał znany wyrok.
Krytykować go nie wolno!
Ale wolno i obowiązkiem naszym jest ogłosić Czytelnikom naszym i Przyjaciołom naszym, że kiedy obrońca stawił wniosek, że "Praca" chce złożyć za redaktora swego 3000 względnie 5000 marek kaucyi byle go na razie wypuszczano na wolność, wówczas izba karna wniosek ten odrzuciła!
Jakiż to straszny los redaktora polskiego. Jakaż to nieszczęsna dola utracić swobodę myśli, działania, utracić prawo do życia na przestrzeń 18-tu miesięcy!
Ile w mocy naszej będzie - uczynimy wszystko dla złagodzenia tak strasznego ciosu.
Czytelników i Przyjaciół naszych o współczucie prosić nie potrzebujemy.
Wiemy, że kilkanaście tysięcy serc polskich zadrży litośnie na wiadomość o wyniku tego prcesu, ale wiemy też z doświadczenia, że w nieszczęściu dopiero poznaje się swych przyjaciół.
"Praca" dla jednego lub więcej feralnych procesów nie zmieni kierunku swego. Probierzem rzetelności i skuteczności naszej pracy na niwie polskiej jest liczba i przyjaźń niezachwiana naszych Czytelników.
Wydawcy zaś postarają się o to, aby sprawę najnowszego procesu tego przedstawić naszym Kołom parlamentarnym, dla których proces ten bardzo ciekawym i pożądanym będzie materyałem.
Zlamamo znów jedno pióro polskiego dziennikarstwa - na szczęście jest ich więcej i już inne nowe siły wstąpiły na szańce!
Redakcya.
...
Numer 50.Proces nowy toczył się znowu przeciw odpowiedzialnemu redaktorowi naszego tygodnika,
p. Bolesławowi Rakowskiemu, dnia 2go b.m. przed drugą Izbą karną tutejszego sądu ziemiańskiego z powodu artykułu "Z miasta" p.t. ,."Kilka kwiatków z bruku poznańskiego" zamieszczonego w dziale ekonomicznym numeru 34, w którym dopatrzono się przewinienia t.zw. "zamierzonego zmuszenia"- "versuchte Nöthigung" (
patrz §§ 240 i 44 kodeksu karnego).
W artykule tym wyszczególniliśmy cztery przypadki znamionujące brak poczucia narodowego naszych rodaków, którzy popierają obcych. W akcie oskarżenia czytamy nasze słowa: "Ponieważ rażące przypadki natury powyżej opisanej zachodzą coraz częściej wśród mieszczaństwa poznańskiego, przeto częściej sprawy podobne publikować będziemy na naszych łamach.
Cynizm niektórych osób tylko tem usuniemy, gdy w poważny sposób napiętnujemy całą jego potworność".
Według aktu oskarżenia przez opublikowanie prywatnych stosunków, a mianowicie przez wyrażenia, jakiemi się posługiwano, obniżono znaczenie odnośnych osób w oczach czytelników "Pracy" i w powyżej podanym przypisku od Redakcyi wyrażono zamiar zmuszenia "rodaków naszych" nie kupowania u Niemców i żydów.
Oskarżonego bronił p. poseł mecenas dr. Dziembowski.
Stosownie do wniosku prokuratorą skazał sąd
p. Rakowskiego na 50 marek grzywny i koszta.
...
Numer 53.Oświadczenie. W skład redakcyi "Pracy" wstępuje z dniem 1-go stycznia p. r. p. Idzi Świtała, były redaktor "Dziennika Polskiego" w Dortmundzie i dotychczasowy redaktor "Gazety Polskiej" w Kościanie.
Wydawnictwo " Pracy" :
Marcin Biedermann, Dr. Alfred Chłapowski,
Maciej Mielżyński, Dr. Felicyan Niegolewski,
Stanislaw Niegolewski, Karol Rzepecki.
...
Rok 1906Numer 1.Oświadczenie.Od dnia dzisiejszego biorą odpowiedzialność wobec prawa prasowego:
za dział polityczny p. Idzi Świtała,
za działy: illustrowany, powieściowy, rolniczo-ekonomiczny, kobiecy, rozmaitości i humorystykę
p. Bolesław Rakowski,
za dział ogłoszeń p. Wincenty Szmytkowski, wszyscy z Poznania.
Poznań, 7 stycznia 1906.
Redakcya i Administracya "Pracy".
...
Numer 3.Rewizya procesu pp. Macieja Wierzbińskiego i
Bolesława Rakowskiego, redaktorów "Pracy," wyznaczona została przez najwyższy sąd rzeszy na dzień 23-go stycznia b. r.
Pan Maciej Wierzbiński odsiaduje tymczasowo w więzieniu śledczem.
Po rozprawach w sądzie rzeszy wyrok poznański z dnia 25-go listopada 1905, skazujący p. W. na 1 1//2 roku więzienia, albo zostanie zniesiony i nowe naznaczone zostaną rozprawy - albo zatwierdzony, gdy rewizya zostanie odrzuconą.
Swoboda może lub ulga tak ostrego wyroku p. Wierzbińskiego zależy od rewizyi sądu rzeszy. Nie wiemy, czy w przyszłym tygodniu smutną, czy radosną z Czytelnikami naszymi będziemy mogli się podzielić wiadomością.
...
Numer 4.Rewizya procesu pp. Macieja Wierzbińskiego i
Bolesława Rakowskiego została, jak się dowiadujemy z biura p. mec. Dziembowskiego, przez sąd rzeszy odrzuconą.
Wyrok zatem skazujący p. M. Wierzbińskiego na półtore roku więzienia został tern samem zatwierdzony.
Kaźń - dotąd doznająca pewnych ulg na podstawie praw przysługujących więźniom, znajdującym się w śledztwie, nabierze zwykłej, ostrej cechy więziennej.
My koledze naszemu życzymy z całego serca, by kaźń tę przetrwał z tem przeświadczeniem, że winy, której dopatrzył się w artykułach jego sąd, nie uznaje społeczeństwo polskie. Przeciwnie opinia polska p. Wierzbińskiego uznaje niewinnym, a więc męczennikiem za sprawę narodową, za sprawę polską i oddaje mu za to winną cześć i szacunek tak samo, jak ją oddawała i oddaje tylu innym poprzednikom jego na tej ciernistej drodze.
...
Numer 12.Proces "Pracy" o artykuł pt. "Jak najmniej oficerów" , rozegrany dnia 22-go listopada r. z. przed drugą Izbą karną tutejszego sądu ziemiańskiego (
patrz nr. 48-my "Pracy" z r.z. na stronie tytułowej) toczyć się będzie ponownie przed tąż samą Izbą kamą, ponieważ sąd Rzeszy w Lipsku zniósł dnia 7-go bm. wskutek wniesionej rewizyi wyrok pierwotny, skazujący redaktora
p. Bolesława Rakowskiego na dwa miesiące więzienia za publiczną obrazę oficerów armii pruskiej, mimo to, że ów artykuł, obrażający rzekomo oficerów pruskich, nie dostał sie do publicznej wiadomości, gdyż odnośny numer "Pracy" skonfiskowała w całym nakładzie, skutkiem rozporządzenia sędziego śledczego policya przed wysyłką przedpłacicielom.
Sąd Rzeszy zniesienie wyroku uzasadnił w ten sposób, że niedowiedzionem jest, czy oskarżony o treści obrażającej artykułu wiedział.
W każdym razie w wyroku skazującym sąd niesłusznie twierdził, jakoby tu chodziło ó publiczną obrazę, artykuł bowiem nie dostał się wcale do publicznej wiadomości. Obrońcą oskarżonego jest znakomity prawnik i dzielny szermierz parlamentarny p. mecenas dr. Zygmunt Dziembowski. Dzięki też wniesionej przez niego rewizyi sprawa dla
p. Rakowskiego pomyślny miała w Lipsku skutek.
...
Numer 25.Tabliczka kar pieniężnych i więziennych dla redaktorów "Pracy"....
Numer 51.Bolesław Rakowski redaktor "Pracy" - foto 1906 rok:
...
Rok 1907Numer 29.(Na przykładzie odwołania się od wyroku sądowego redaktora "Pracy" Macieja Wierzbińskiego -
ile dodatkowo można "przesiedzieć" w więzieniu.)
(...) Dnia 23. lipca b. r. ujrzy p. Maciej Wierzbiński światło wolności. Przebędzie on zatem w więzieniu nie tylko 18 miesięcy podyktowanych mu wyrokiem, ale nadto jeszcze dwa miesiące, które w więzieniu musiał przeczekać na rewizyę sądu Rzeszy. (...)
...
Numer 40.Z dniem 1 października b. r. przeszła "Praca" na własność p. Adama Napierałsikiego z Bytomia. (...)
...
Rok 1909Numer 44O pruskiem szpiegostwie, uprawianem na ziemiach polskich rozpisał się w lwowskim dwutygodniku "Rzeczpospolita" niejaki
Bolesław Rakowski.
Niektóre gazety nasze powtórzyły te rewelacye.
Rakowski prawdopodobnie posiada w tej mierze niejakie informacye.
Będąc sam przez szereg lat na usługach policyi poznańskiej, której początkowo za wynagrodzenie dorywcze, później za stałą miesięczną pentsyą służył jako szpieg własnego społeczeństwa, miał Rakowski sposobność zapoznać się do pewnego stopnia z pruskim systemem szpiegoskim i poszczególnymi szpiegami, których teraz zdradza za pieniądze przed społeczeństwem polskiem tak samo, jak niedawno temu w sprawozdaniach (
niekiedy fałszowanych nawet) zdradzał członków własnego społeczeństwa policyi.
Rewelacye te tylko dla ludzi bardzo nieobeznanych z praktyką uprawianą przez państwa policyjne mogą mieć przysmak sensacyi. Szpiegostwo kwitnie na całej kuli ziemskiej, a więc i w Prusach w stosunku do Polaków, których się uważa za szczególniejszych wrogów ojczyzny niemieckiej.
To nie nowina. Również nie nowina, że do tej wstrętnej roboty użyć się pozwalają Polacy.
Każdy naród ma takie katylinarne egzystencye, a więc i nasz.
Trzeba nad tem ubolewać, lecz naiwnym byłby ten, ktoby znalazłszy polskiego szpiega lub prowokatora sądził, że zrobił jakieś świat wstrząsające odkrycie.
To też nie ulega wątpliwości, że jeżeli nie wszystko, to wielka część z tego, co publikuje
Rakowski, polega na prawdzie.
Było to nawet przedtem dobrze wiadomem.
Jednakże ganić trzeba "Rzeczpospolitą," że wyliczając szpiegów-Polaków, czyni to w sposób taki, iż podejrzenie może się zwrócić przeciwko osobom zupełnie niewinnym i wyrządzić im nieobliczalne szkody na sławie.
Wogóle publikowanie artykułów indywidum notorycznie upadłego zdaje się nam być czynem nielicującym z godnością poważnego publicysty i poważnego pisma.
Zupełnie inaczej i zgodnie z honorem publicystycznym postąpił sobie w tej sprawie "Dziennik Berliński." I temu pismu zaofiarował
Rakowski swe wyznania, lecz p. redaktor Krysiak miasto ogłosić je drukiem i przysporzyć swemu wydawnictwu taniej sławy, wolał skomunikować się z powołanymi czynnikami w Poznaniu, by materyał ten sprawdzić i umożliwić posłom polskim wniesienie interpelarcyi w tej sprawie.
Pokazuje się też, że
Rakowski ogłosił umyślnie wiele fałszywych szczegółów w swym artykule.
Znaleźli się na gruncie galicyjskim ludzie tak dalece dobroduszni, że nie wahali się upatrywać w fakcie pojawienia się wyznań
Rakowskiego dowodu, że to czyn człowieka, który pod wpływem budzącego się sumienia pragnie społeczeństwu wynagrodzić szkody przez swą fatalną i wstrętną wyrządzone działalność.
Nic biedniejszego nad to. Motywy tego czynu były najprawdopodobniej zupełnie inne.
Pozbawiony utrzymania człowiek w ten sposób prosty stara się "zarobić." Może też i liczy na dobroduszność polską, która zaiste jest wielka.
Według naszych informacyj jest
Rakowski osobnikiem umysłowo nienormalnym.
Jest on pod tym względem dziedzicznie obciążonym.
Informacye te popiera fakt, że będąc niedawno temu oskarżony o szereg ciężkich oszustw - prokurator wniósł o rok więzienia - został od winy i kary z powodu niepoczyteiności uwolniony."
(
Patrz korespondencyą z Wrocławia. Przyp. Redakcyi).
Z wszystkich tych względów należy rewelacye
Rakowskiego, szczególnie o ile one dotyczą osób, przyjmować z wielką ostrożnością, przez co nie ma być powiedzianem, by je się miało lekceważyć lub nie starać się o wyświetlenie prawdy.
Co do szpiegostwa samego, to zaznaczyć należy, że jestto proceder w naszych stosunkach bardzo niewdzięczny.
Wobec otwartości prasy naszej i wobec faktu, że do niedawna policya na wszelkie nasze zebrania wysyłała swych reprezentantów, zaiste trudno było szpiegowi donieść policyi coś, czegoby ta poprzednio już nie była wiedziała.
Zatem z nieprzepartą niemal koniecznością narzucała się szanownym panom szpiegom potrzeba bądź fabrykowania donosów, bądź zabarwiania faktów w sposób odpowia-dający szlachetnemu celowi. A znana łatwowierność policyi szczególniej w sprawach dotyczących Polaków szła im w tym względzie na rękę.
...
Rok 1916Numer 53.Bolesław Rakowski redaktor "Pracy" -
to samo foto co w roku 1906:
Na osobną wzmiankę zasługuje
p. Bolesław Rakowski, który od dnia założenia pisma aż do chwili obecnej jest członkiem redakcyi "Pracy", a od wielu lat jej redaktorem odpowiedzialnym.
Dla niego dwudziestolecie "Pracy" jest osobnem i pięknem świętem.
Z wdzięcznością i uznaniem spogląda wydawnictwo "Pracy" na jego wytrwałą i sumienną działalność na posterunku trudnym i mozolnym, a często przykrym, jak o tem świadczą długie miesiące przebyte za kratkami więziennemi.
Życzymy szanownemu i czcigodnemu współpracownikowi naszemu, by mu Pan Bóg pozwolił jeszcze długie lata być czynnym na stanowisku, które tak chwalebnie wypełnia, i w zawodzie, do którego tak gorąco jest przywiązany.
Pan Rakowski skończył w tych dniach
66-ty rok życia, jest najstarszym dziennikarzem polskim pod zaborem pruskim i należy do członków - założycieli Towarzystwa dziennikarzy i literatów polskich na rzeszę niemiecką,
...
Rakowski Bolesław jest redaktorem "Pracy" do dnia 22.12.1918, a być może, że nawet dłużej.
...
Praca: tygodnik polityczny i literacki, illustrowany. 1918.12.22 R.22
str.16 -
Bolesław Rakowski redaktor
Dalszych numerów brak, a także brak rocznika 1919.
...
Foto personelu drukarni "Praca"Bolesław Rakowski (z siwą brodą) -senior:
...
cdn.