W ostatnią niedzielę, 16 września 2007 r. w Żerkowie, w powiecie jarocińskim miałem okazję poznać i spotkać się z niezwykłym człowiekiem, p. Maciejem Szóstkiem. Jest on miłośnikiem i znawcą historii Żerkowa i najbliższej okolicy. Z jego inicjatywy doszło w 1998 r. do reaktywacji Strzeleckiego Bractwa Kurkowego w tym pięknym miasteczku.
Stało się to w trzysta lat po powołaniu do życia Bractwa Kurkowego w Żerkowie w 1698 r. Działalność żerkowskiego Bractwa przerwana została wybuchem wojny, we wrześniu 1939 roku na okres niemal sześćdziesięciu lat.. Podczas okupacji hitlerowskiej, w czasach stalinowskich i okresie komunizmu nie można było nawet mysleć o powrocie do tradycji z zamierzchłej "nieprawomyślnej" przeszłości. W pierwszym okresie po odzyskaniu niepodległości w 1989 r. niewielu żerkowian pamiętało o tradycji, kultywowanej w ciągu 241 lat przez poprzednie pokolenia obywateli miasta. Inicjatywie Pana Macieja, którego przodkowie byli aktywnymi działaczami tej organizacji, dopomógł trochę przypadek. Na strychu domu należącego do kuzyna p. Macieja odnalazła się stara skrzynia z przechowywanymi od trzech stuleci skarbami żerkowskiego Bractwa. Mając takie "argumenty" w ręku postanowił przystąpić do działania. Doprowadził do wskrzeszenia działalności tej patriotycznej organizacji i przez kolejne lata pełnił funkcję jej szefa.
Jakie tajemnice kryły się w żerkowskim kufrze?
Były to : sztandar i dokumentacia, opisująca działalność Bractwa w latach 1773 - 1939, stare fotografie i "Księga Jubileuszowa 1253-1928 Bractwa Kurkowego w Poznaniu".
Do czasów współczesnych zachowały się, według słów mojego rozmówcy, tylko trzy egzemplarze w Polsce.
Najstarsza księga protokołów założona została w 1773 r., po tym, jak poprzednia spłonęła w pożarze miasta, 25 września 1772r.
Niezwykłe było moje uczucie, gdy mogłem przeglądać i czytać ręcznie pisaną księgę, rozpoczętą 234 lata wcześniej. Pięć zapisanych protokolarzy, każdy rozpoczynający się piękną inwokacją do Boga, stanowi znakomite, bezcenne źródło wiedzy o historii miasta i jego obywateli.
Rozmowom nie było końca... Dowiedziałem się nieco o losach zniszczonego pomnika, którym interesowała się Ewa. Niestety, na kartach protokolarzy nie ma nazwisk przodków Ewy i Zbyszka, o których pisali na naszym forum.
Poznałem jeszcze inną historię, związaną z pobytem w tym mieście osoby, mającej znaczący wpływ na losy II wojny światowej i rozwój nauki po wojnie. Ale o tym w przyszłości...
Dołączam kilka reprodukcji, które powinny zainteresować:
Pozdrawiam.
Jerzy