|
Site Admin |
Dołączył(a): 15 lis 2006, 10:51 Posty: 2295 Lokalizacja: Poznań
|
Witaj Bożeno, dziękuję, że pamiętasz. To nie pradziadek, który wtedy własnie wrócił z Syberii, ale jego brat - Józef, artysta malarz. Swoje obrazy sygnował jako Alfred Józef Sipiński. Jakiś czas temu natrafiłem na wzmiankę o Józefie Sipińskim w książce Teresy Karśnickiej "Dawniej niż wczoraj". Oto ona: Jedną z najbardziej malowniczych postaci siemkowskiego lata był artysta-malarz Alfred Józef Sipiński, pejzażysta. Był w nieokreślonym wieku, słusznej postury, z wydatnym brzuszkiem, o pięknym patrycjuszowskim profilu i ciemnych włosach z niedofarbowanymi skroniami. Chodził, mimo lata, w eleganckim ciemnym garniturze i obowiązkowo w białej, płóciennej czapeczce. Mówiło się o nim „mistrz", co ojciec i stryj zmienili na „Mistrzunio", a najchętniej „Mistrzuzik". „Mistrzuzik" chadzał własnymi drogami z lekkimi przenośnymi sztalugami, paletą, teczką akwarel i parasolem „na wszelki wypadek". Pracownię miał urządzoną w jednym z pokojów gościnnych w Savoyu, ale najchętniej przebywał w plenerze. Rozstawiał sztalugi w dzikiej partii parku, na skraju lasu, na łące lub na rżysku i wyczarowywał swoje urocze, nieduże obrazki. Chyba jedynym jego dużym obrazem był leśny pejzaż zimowy, wiszący w warszawskim salonie babci Maniusi Orzechowskiej. Babcia nie lubiła zimy, także i w malarstwie, i nieraz mówiła, że sarna nie wie, czemu ten obraz u niej wisi. Przypuszczalnie przez sympatię dla mistrza, którego trudno było nie lubić dla jego dużej kultury i eleganckiego sposobu bycia, o którym panie nauczycielki mówiły, że Mistrz jest bawidamkiem. Wojna i okupacja przejechały się po nim srodze: klepał biedę w okupowanej Warszawie, chwytając się dorywczych zajęć, zaś tuż po wojnie osiedlił się (wraz z Madame, o której wcześniej się nie wiedziało) w rodzinnym Poznaniu. Parokrotnie przyjeżdżał stamtąd do Częstochowy, odwiedzić babcię Maniusię Orzechowską, osiadłą tam z wnuczkami, też okrutnie przejechaną walcem wojny. Od babci wyjeżdżał zawsze zaopatrzony w kołdrę, poduszkę i we wszystko, na co pozwalały jej skromne, powojenne warunki, co nie starczało mu przecież na długo... Zmarł — jakże przykro pomyśleć o tym! — w nędzy, na poddaszu, wkrótce potem jak umarła nasza epoka.W rodzinie nie mamy wielu obrazów Józefa Sipińskiego, może ze dwa. Inne trafiają się czasem na aukcjach - zebrałem kilka z nich na stronie (z różnych źródeł): http://www.glowiak.com/jozef_sipinski.php
_________________ Pozdrawiam, Maciej - http://www.glowiak.com
|
|