Dla interesujących się badaniami DNA, polecam poniższy, ciekawy tekst:
Tron się królowej Elżbiecie nie należy? Sugerują to najnowsze badania DNARyszard III jest jednym z najbardziej znanych i kontrowersyjnych królów Anglii. Jego wstąpienie na tron w 1483 roku było poprzedzone śmiercią jego brata Edwarda IV (który ponoć zmarł "wskutek obżarstwa, przepicia i nadmiernego folgowania sobie z kobietami") oraz jego dwóch synów, w tym następcy tronu - małoletniego Edwarda V. Niektórzy są zdania, że to właśnie Ryszard III, mianowany na okres dorastania Edwarda V regentem, zabił swoich bratanków (patrz ramka pod tekstem).
Faktem jest, że po ich zaginięciu to Ryszardowi III przypadła korona. Nie rządził krajem długo - ledwie dwa lata.
Poległ w wieku 32 lat podczas bitwy o Bosworth, która zakończyła wojnę Dwóch Róż - wojnę domową toczącą się w Anglii w latach 1455-85. Była to walka o władzę między rodami Lancasterów (mających w herbie czerwoną różę) dowodzonych przez Henryka Tudora (innego pretendenta do tronu) oraz Yorków (biała róża). Ryszard pochodził z Yorków.
Jego śmierć była końcem panowania rodu Plantagenetów - dynastii, która rządziła Anglią przez 300 lat. Nadszedł czas Tudorów.
Ryszard III był ostatnim angielskim królem, który zginął w bitwie, i jednym z nielicznych, którego miejsce pochówku było nieznane. Wszystko zmieniło się, kiedy ponad dwa lata temu uczeni odkryli pod miejskim parkingiem w Leicester szczątki ludzkie nazwane roboczo Szkieletem nr 1. Po pierwszych badaniach wydawało się, że Ryszard III wreszcie został odnaleziony. Teraz kropkę nad "i" postawiła genetyka.
Szkielet nr 1 Według danych historycznych ciało Ryszarda po śmierci zostało przeniesione do Leicester i pochowane na terenie zakonu franciszkanów. Zakon został jednak rozwiązany ponad pół wieku później (w 1538 r.), za panowania Henryka VIII Tudora, a większość jego budynków w następnych latach zburzono.
Około 125 lat później pojawiły się plotki, że szczątki Ryszarda III odgrzebano podczas rozkopywania klasztoru i wrzucono do rzeki Soar przepływającej przez miasto. Jednak wielu wierzyło, że grób kryjący kości Ryszarda wciąż musi znajdować się na terenie dawnego zakonu franciszkanów. Tylko że... uczeni nie byli w stanie do końca stwierdzić, gdzie to może być.
Znano przybliżoną lokalizację, ale dokładne miejsce pochówku było ukryte przed nauką ponad 500 lat!
Badacze z Uniwersytetu w Leicester nie dawali jednak za wygraną. Postanowili rozkopać miejski parking, pod którym, jak sądzono, znajdował się teren klasztoru. Domniemanego Ryszarda znaleźli niemal od razu. Jego kości leżały w glinie, nie były złożone do trumny, ułożenie rąk wskazuje na to, że ciało wrzucono do ziemi z wciąż związanymi nadgarstkami. Ktoś dokonał pochówku pospiesznie, w za ciasnym grobie. Znakowanie radiowęglowe, badanie kości oraz dane archeologiczne miejsca pochówku wskazywały wyraźnie - oto Ryszard III. Uczeni mogli postawić taką tezę, bo mimo że Ryszard zasiadał na tronie tylko dwa lata, nie brakuje historycznych doniesień na temat jego życia i panowania. Są zapiski na temat jego wyglądu zewnętrznego i przyczyn śmierci - był szczupły, jedno ramię miał wyżej od drugiego, doznał podczas bitwy licznych ran, które doprowadziły do jego śmierci. Wszystko się zgadzało.
Szkielet należał do mężczyzny w wieku 30-34 lat, który miał poważną skoliozę (to powodowało, że rzeczywiście jedno ramię miał znacznie wyżej niż drugie). Kości nosiły też ślady potwierdzające, że osoba ta musiała doznać wielu ran przed śmiercią.
Datowanie radiowęglowe z mniej więcej 96-proc. prawdopodobieństwem oceniło szczątki na pochodzące z lat 1456-1530. W tych widełkach mieści się data śmierci Ryszarda.
Cóż więc pozostało uczonym?
Chcieli ostatecznego dowodu - analizy dawnego DNA. Gdyby się udało, byłaby to jedna z pierwszych analiz materiału genetycznego znanej historycznej postaci. Jednak wydobycie DNA z kości króla i odczytanie go wcale nie musiało zakończyć się sukcesem. A już na pewno nie było łatwe. Praca z tak starym materiałem genetycznym zależy w dużej mierze od tego, w jakich warunkach przebywał szkielet. W tym wypadku nie były one najlepsze.
Jednak mając w ręku dowody pochodzące z tylu różnych źródeł, ustalono by raz na zawsze, czy to szczątki Ryszarda lub nie.
By tego dokonać, uczeni najpierw zajęli się analizą tzw. mitochondrialnego DNA.
Kuzyni czternastego stopnia Ryszard nie zostawił bezpośrednich potomków. Jego syn Edward zmarł przed nim, a prawdopodobne dzieci z nielegalnych związków (syn i córka) zmarły bezdzietnie. Jednak nawet taką osobę można zidentyfikować, jeśli miała rodzeństwo. A Ryszard miał aż pięć sióstr i siedmiu braci! Dla nauki najbardziej interesujące są właśnie te siostry. Był jednak warunek: musiały zostawić po sobie potomstwo. Na scenę weszła więc najstarsza siostra Ryszarda - Anna z Yorku.
Uczeni wyizolowali z zęba Ryszarda mitochondrialne DNA (przekazywane tylko w linii żeńskiej, zatem pochodzące zawsze od matki) i porównali z mitochondrialnym DNA współczesnych potomków Ryszarda III. Dzięki zaangażowaniu pasjonatów badających genealogię króla uznano, że jednym z nich była Joy Ibsen, Kanadyjka, prasiostrzenica Ryszarda III w 17. pokoleniu, bezpośrednia potomkini Anny z Yorku, księżnej Exeter. Kobieta od kilku lat nie żyje. Materiał genetyczny dostarczył jednak jej syn Michael Ibsen, wytwórca mebli mieszkający w Londynie. Na nim mitochondrialna linia Anny z Yorku wygasa. Córka Joy Ibsen nie ma bowiem dzieci, a Michael już nie przekaże mitochondrialnego DNA swoim dzieciom, bo one dziedziczą je tylko od matki.
Drugim potomkiem okazała się Wendy Duldig, Australijka. Ona też pochodzi od Anny z Yorku. Linie genealogiczne Michaela Ibsena i Wendy Duldig rozeszły się w połowie XVI wieku. Pochodzą oni od dwóch różnych córek Catherine Manners (wnuczki Anny z Yorku). Są dziś według nomenklatury rodowej kuzynami w 14. pokoleniu z przesunięciem dwóch generacji. Oboje mieszkają w Londynie. Analiza ich DNA mitochondrialnego była strzałem w dziesiątkę - materiał pochodzący od Ibsena jest identyczny z tym wyizolowanym od Ryszarda. W przypadku Duldig jest tylko jedna pojedyncza zmiana.
To najstarsza taka identyfikacja rodowa na świecie.
Syn z nieprawego łoża A co z linią męską?
Jej badanie jest z pozoru łatwiejsze niż linii żeńskiej, bo na temat synów jest znacznie więcej zapisków. Poza tym łączy ich to samo nazwisko. W przypadku kobiet jest to zmienne - przyjmują nazwisko i tytuły męża. Czasem nie tylko jednego.
Ale jak mówi powiedzenie, "tylko matka jest pewna". W przypadku ojcostwa zdarzają się "wpadki". Dziś mamy testy DNA, ale w dawnych czasach mężczyzna w zasadzie nie mógł być pewny swojego ojcostwa. Nie jest to wcale rzadkie. Szacuje się, że na jedną generację przypada 1-2 proc. dzieci z nieprawego łoża. Genetycy zajmujący się DNA Ryszarda byli tego świadomi. I się nie pomylili.
Do anonimowych badań udało się namówić pięciu żyjących współcześnie krewnych szerokiej rodziny książąt Beaufort. Wywodzą się od Jana z Gandawy. Jan z Gandawy był synem Edwarda III. Tenże Edward to prapradziadek Ryszarda III. W DNA Ryszarda jest więc część DNA Jana z Gandawy - jego stryjecznego pradziadka. W tym wypadku ta najważniejsza to chromosom Y.
Badając potomków tej linii, można ustalić czyjąś tożsamość - gdyby tylko nie było fałszywego ojcostwa. Ale statystyka jest nieubłagana.
- Naliczyliśmy 19 ogniw łańcuszka rodowego, na których mogło dojść do pęknięcia, tzn. fałszywego ojcostwa. Na tej przestrzeni czasu prawdopodobieństwo, że ktoś nie jest prawowitym synem swojego ojca, wynosi aż 16 proc. - tłumaczą genetycy.
Okazało się, że żaden z pięciu badanych mężczyzn nie jest spokrewniony w Ryszardem III. A jeden z nich nie jest nawet potomkiem znacznie bliższego naszym czasom przodka, żyjącego w XVIII wieku Henry'ego Somerseta, 5. księcia Beaufort.
- Poszliśmy do jego domu osobiście, żeby mu to przekazać. To nie jest wiadomość, którą można przesłać mailem - mówił w wywiadzie dla "The Guardian" prof. Kevin Schürer, specjalista od badania rodowodów.
Mężczyzna przyjął tę wiadomość zaskakująco spokojnie. Powiedział, że to wyjaśnia wiele zdarzeń z historii jego rodziny.
Uczeni twierdzą bowiem (poprzez porównanie z czterema pozostałymi mężczyznami), że do fałszywego ojcostwa doszło w jego rodzinie na przestrzeni zaledwie czterech pokoleń wstecz. Tu już nie mówimy o obcym królu sprzed 500 lat, ale o rodzicach, dziadkach czy pradziadkach tego mężczyzny. Ktoś w bliskiej mu rodzinie zataił prawdę. Genetyka bywa bezlitosna.
Badacze nie mają pojęcia, w którym z 19 oczek łańcuszka jeszcze nastąpiło przerwanie - czyli który ojciec był fałszywie przekonany, że spłodził swojego syna. Sprawdzenie tego jest mało realne - wymagałoby dziesiątek ekshumacji.
Najbardziej sensacyjne byłoby odkrycie, że już Jan z Gandawy nie był synem Edwarda III - co sugerowali jego wrogowie za jego życia. To by wpłynęło na całą linię Tudorów, Stuartów i... Windsorów, a więc także i obecnie panującej Elżbiety II. Nikt jednak nie zapuka do bram pałacu Buckingham, prosząc o próbki DNA.
Prof. Schürer podejrzewa, że do fałszywego ojcostwa doszło później. I podkreśla, że wyniki dotyczące chromosomu Y nie zmienią historii. - To nie jest dochodzenie kryminalne. Tudorowie zabrali koronę dla siebie, bo zabili Ryszarda w bitwie, a nie dlatego, że mogli udowodnić, iż w ich żyłach płynie królewska krew - przekonywał.
Niebieskooki blondyn Kolejną częścią DNA Ryszarda III, która interesowała genetyków, były geny określające kolor jego oczu i włosów. To o tyle ciekawe, że nie zachowały się żadne wizerunki króla z czasów jego panowania. Nieliczne, które przetrwały do naszych czasów, powstały kilkadziesiąt lat po jego śmierci. Ryszard różni się na nich wyglądem. Na większości ma ciemne włosy i oczy.
Turi King, genetyk z Uniwersytetu w Leicester, która prowadziła badania, twierdzi, że istnieje jeden obraz w kolekcji Towarzystwa Londyńskich Antykwariuszy, który został namalowany około 25 lat po śmierci Ryszarda III przez nieznanego francuskiego malarza. Na nim król ma szaroniebieskie oczy i jasnobrązowe włosy. I to zapewne jest najbliższe temu, jak Ryszard III naprawdę wyglądał.
Na podstawie DNA uczeni ocenili, że na 96 proc. Ryszard miał niebieskie oczy, a na 77 proc. jego włosy miały kolor blond (przynajmniej w dzieciństwie).
A jednak to był koń Z badań samych szczątków króla też można wyczytać wiele o jego życiu i śmierci. Uczeni ustalili m.in., że Ryszard zginął od dwóch uderzeń w głowę podczas długotrwałego natarcia wroga. Prawdopodobnie dlatego, że spadł mu hełm. Tak twierdzi zespół techników kryminalnych z Uniwersytetu w Leicester, który zbadał 11 najpoważniejszych śladów obrażeń króla. Ryszard miał na głowie w chwili śmierci dziewięć ran, dwie kolejne znajdowały się na ciele. Trzy z tych ran "miały potencjał, żeby szybko zabić".
Rany Ryszarda III dowodzą, iż brał on udział w długotrwałej walce lub nastawało na niego kilku napastników z bronią charakterystyczną dla czasów średniowiecznych - zapewne były to miecze. Nie miał ochronnego hełmu na głowie, a brak ran na ramionach i dłoniach świadczących o tym, że się bronił, sugeruje, że poza hełmem był bardzo dobrze opancerzony.
Sprawdza się też zdanie z Szekspira, według którego Ryszard miał oddawać królestwo za konia. Ryszard rzeczywiście utracił konia, prawdopodobnie zwierzę ugrzęzło w bagnie. Bez wierzchowca próbował dalej walczyć, ale napastników było zbyt wielu.
Brytyjczycy pokusili się też o dokładne sprawdzenie, czy skrzywienie kręgosłupa, jakie miał władca, nie przeszkadzało mu w walce. Okazało się, że osoba z niesprawnością podobną do Ryszarda mogła dosiadać konia i walczyć bronią, np. średniowiecznym mieczem, lancą czy halabardą. Mogła też założyć zbroję i jeździć konno. Niewykluczone, że Ryszard miał specjalnie dla siebie stworzone siodło, które pomagało mu prosto dosiadać wierzchowca.
Królewska dieta Ustalenie, jak zginął Ryszard, przydaje mu chwały. Gorzej, kiedy naukowcy zabierają się do badania mniej chwalebnych aspektów życia króla. Tak było wtedy, kiedy ustalono, że Ryszard III był zakażony pasożytami.
Pasożyty są groźne szczególnie wtedy, gdy jest ich w ciele bardzo dużo - "objadają" one swojego żywiciela, a także mogą niszczyć tkanki, prowadząc do wycieńczenia, a nawet śmierci. Dzieje się tak zwłaszcza u osób niedożywionych. Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge zaprezentowali badania ziemi pochodzącej z różnych miejsc w grobie króla Ryszarda.
- Mnóstwo jaj nicieni było jedynie w okolicach kości miednicy władcy, czyli tam, gdzie znajdowały się jelita. Nie znaleźliśmy niczego w ziemi z okolic czaszki i bardzo mało wokół grobu. To znaczy, że jaja na pewno pochodziły z jelit Ryszarda i nie jest to zanieczyszczenie spoza miejsca pochówku - mówił wtedy Piers Mitchell, jeden z autorów badań.
W czasach, gdy żył król, obecność w glebie nieczystości była powszechna. Wynikało to m.in. z tego, że ludzie wylewali zawartość nocników przez okna na zewnątrz. Kału (również ludzkiego) używano do nawożenia upraw.
Ryszard miał bardzo bogatą dietę, więc zapewne niespecjalnie zauważał objawy infekcji, może poza suchym kaszlem.
Jak przystało na króla, jadał egzotyczne zwierzęta, takie jak łabędzie, żurawie i czaple. Jego dieta była znacznie bogatsza niż wielu innych wysoko urodzonych osobistości w tamtych czasach.
- Wiemy, że król bardzo dużo biesiadował. Podczas tego obżarstwa podawano znaczne ilości wina. Te informacje wraz z "chemią" kości króla pokazują, że to bezustanne świętowanie miało wyniszczający wpływ na jego ciało w ostatnich latach życia - wyjaśnia dr Angela Lamb, geochemik z British Geological Survey.
Skłonność do picia nadmiernych ilości alkoholu pojawiła się w okresie, kiedy Ryszard III zasiadł na tronie, co miało miejsce w 1483 roku.
Z badań wynika też, że król w wieku około siedmiu lat przeniósł się ze wschodniej Anglii bardziej na zachód - prawdopodobnie do Marchii Walijskich, historycznej krainy na pograniczu Anglii i Walii.
Podsumowując dane archeologiczne, badania kości, izotopowe datowanie i analizę DNA, uczeni ustalili, że Szkielet nr 1 to z całą pewnością Ryszard III.
Wyniki analiz genetycznych zamykające wątpliwości opublikowało niedawno pismo "Nature Communications".
********
Czy Ryszard był mordercą?
Ostatni król z rodu Plantagenetów podejrzewany jest o to, że zabójstwami oczyścił sobie drogę do tronu. Jego ofiarami prawdopodobnie byli dwaj bratankowie - zamordowany w Tower of London 13-letni król Edward V (nigdy nie został oficjalnie koronowany) i jego młodszy brat Ryszard. Chłopców widziano po raz ostatni, jak bawili się na dziedzińcu Tower w lipcu 1483 roku.
W tym samym miesiącu Ryszard III został królem Anglii. Zanim doszło do koronacji, był lordem protektorem i regentem królestwa w imieniu małoletniego Edwarda V, który miał objąć tron po zmarłym ojcu. Wielokrotnie podawał w wątpliwość, czy jego brat Edward IV (ojciec chłopców) pochodził z prawego łoża.
Ryszard III nie jest jednak jedynym, którego podejrzewa się o zamordowanie chłopców. Wymienia się także: rycerza Jamesa Tyrrella, Henryka VII Tudora, księcia Buckingham i księcia Norfolk. Żadnemu z nich nie udowodniono jednak winy.
W 1674 roku podczas renowacji Tower pod schodami prowadzącymi do kaplicy znaleziono dwa dziecięce szkielety, które uznano za szkielety Edwarda i Ryszarda. Pochowano je w Westminsterze. W 1933 roku przeprowadzono także specjalistyczne badania, które nie dały jednoznacznej odpowiedzi, czy są to kości Edwarda i jego brata. Nie ustalono nawet płci ani wieku. Na razie pozostanie to zagadką, ponieważ królowa Elżbieta II odmawia zgody na dalsze badania. Źródło:
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,14229 ... l#BoxGWImg