To, że dwie osoby urodziły się tego samego dnia roku wydaje się niesamowite, ale zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa wcale takie niesamowite nie jest. Wszystko (statystycznie) zależy od liczby ludzi w drzewie. Jeśli szukamy wśród kilku przodków, to oczywiście prawdopodobieństwo że 2 osoby mają urodziny tego samego dnia jest znikome, ale już wśród 23 osób wynosi ono 0,5 (czyli tyle, co przy rzucie monetą). To oczywiście nadal mało, ale jak możecie zobaczyć na wykresie
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 1112231331 przy 40-50 osobach jest to już bardzo, bardzo prawdopodobne. A w drzewach mamy przecież setki, o ile nie tysiące osób.
Kiedyś słyszałem też, że prawdopodobieństwo tego, że 2 osoby mają urodziny tego samego dnia jest i tak większe, niż tego, że mają takie samo imię. Wątpię jednak, czy autor tej mądrości wziął pod uwagę, że kiedyś kanon imion nie zawierał tylu, co obecnie, a Janów, Józefów czy Marii(/ann) było na pęczki.
U mnie w rodzinie do pewnego czasu natomiast obowiązywała liczba 11. Kolejne dzieci rodziły się w takim odstępie czasu - siostra ojca i mój ojciec: 11 lat, ojciec i jego siostrzeniec: 11, mój brat: 11 lat później. Dopiero ja załamałem regułę i pospieszyłem się o 2 lata, akurat tyle, żeby jako dwulatek móc być rannym w stanie wojennym (spadłem z saneczek).