To ja może napiszę po prostu, dlaczego tak mnie to nurtuje. Jakiś czas temu znalazłam przez internet swojego krewnego, który mieszka w USA. Mamy wspólnego przodka przy czym on jest potomkiem z pierwszego małżeństwa, a ja z drugiego. Ten krewny w rodzinnych pamiątkach znalazł kartkę papieru z herbem podpisanym „Pruski”. Znalazłam informację, że herb nazywa się Prawdzic.
Zaczęłam szukać przodków tego mojego krewnego, aż trafiłam na Antoniego Pruskiego, który zmarł w Brochowie (Mazowsze) w 1835 r. w wieku 75 lat. Nie ma żadnej informacji, że był szlachetny (przynajmniej nie ma nic w indeksie, akt nie jest dostępny w internecie). Ale mimo to, jestem przekonana, że to trzeci syn Mikołaja Pruskiego: nazwisko w Wielkopolsce nie jest popularne, a tego Antoniego od Józefa Antoniego urodzonego dzielą tylko dwa lata, co do urodzenia. Przejrzałam teki Dworzaczka. Moim zdaniem mogło być tak: kiedy jeden z braci był w wojsku, Józef Antoni dogadał się z drugim bratem, że sprzedadzą swoją część posiadłości. Kiedy pierwszy brat wrócił z wojska zrobił awanturę, dogadał się z drugim bratem, że odkupią swoją część (co im się udało), ale Józef Antoni na dobre pokłócił się z braćmi i bez ziemi i pieniędzy postanowił szukać szczęścia gdzie indziej, może nawet posługując się tylko drugim imieniem, żeby go nie było łatwo znaleźć.
Wiem, że jeżeli Antoni z Mazowsza nigdzie nie ma nigdzie wpisanych rodziców, to historia może być mocno naciągana. Ale babka tego mojego krewnego, kiedy przeprowadzała się za ocean, miała już dwójkę dzieci, to był początek ubiegłego wieku, zakładam, że wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy oraz rzeczy do których była na prawdę przywiązana. Spokoju tylko mi nie daje, czego na kartce był herb Prawdzi, a nie Leliwa skoro Mikołaj Pruski posługiwał się herbem Leliwa. A Państwo, co o tym myślicie?
Bóg zapłać, jeśli ktoś doczytał do końca