Witam.
Dziennik Poznański nr 219, 25.IX.1859.
https://polona.pl/item/dziennik-poznans ... o:metadataStr. 4- wiadomości miejscowe i potoczne.
Poznań, 23 września. Gaz. W. Ks. Pozn. zamieszcza nekrolog zmarłego w tych dniach hr. Rajmunda Skorzewskiego. Wyjmujemy z niego następujące szczegóły: Ś. p. Skorzewski urodzony w epoce narodowego ocknienia się, r. 1791, odbył już pod pruskiem panowaniem nauki w szkołach publicznych, po ukończeniu których, wbrew powszechnemu zwyczajowi, poszedł szukać dalszego wykształcenia nie w niemieckich akademiach, lecz w odległym i pod innym zostającym rządem uniwersytecie wileńskim, gdzie pod przewodnictwem znakomitych mężów a mianowicie Jana Śniadeckiego, wraz z bratem swoim kończył nauki, zaszczycony stopniem dra filozofii. Pomimo całego zapału dla nauk, wojenna epoka Księstwa warszawskiego powoływała prawych synów ojczyzny do innych poświęceń, i śp. Rajmund bez ociągania się pochwycił za oręż i wstąpił w narodowe szeregi. Podczas nieszczęsnej wojny r. 1812, ranny dostał się do niewoli rosyjskiej, i parę lat w guberni charkowskiej przepędził. Odzyskawszy wolność, oddał się cały naukom i życiu domowemu. Śród gospodarskich zatrudnień nie przepomniał nigdy obowiązków prawego obywatela, a znakomity majątek nie służył mu do rozwijania przepychu lub dogadzania wygodom i próżności, lecz do niesienia pomocy biednym, do zgromadzenia w domu swoim Czerniejewie licznych rzadkości w książkach, rękopismach, rycinach, ku czemu nie żałował ani kosztów, ani odległych często podróży i licznych korespondecyi. Śp. Rajmund z natury skromny i cichy, nie lubił szlachetnych czynów swoich rozgłaszać i ztąd pochodzi, że tylko najbliżsi domowi i przyjaciele szczodrobliwośći jego byli świadkami.
W ostatnich jeszcze czasach zamyślał przyozdobić Czerniejewo, miejsce urodzenia pierwszego badacza mowy naszej, gramatykarza Kopczyńskiego, stósownym pomnikiem; śmierć nagła stanęła na przeszkodzie, lecz myśl tak szlachetna spełnioną zapewne zostanie przez godnego syna.
Zmarły hr. Skorzewski przed kilku laty obszerne swoje włości był zamienił w majorat.
Dziennik Poznański nr 224, 1.X.1859.
https://polona.pl/item/dziennik-poznans ... o:metadataStr. 4.
Z Czerniejewa.
W dniu 15. m. b. boleśnie dotknięta została szanowna familia hrabiów Skorzewskich, albowiem dniu tym paraliżem ruszony czcigodny hr. Rajmund Skorzewski, od swoich ukochany, od wszystkich lubiony i szanowany zasnąwszy, przeniósł się do wieczności. Śmierć jak złodziej wtenczas kiedy nikt nie spodziewał się, wydarła go z łona familii, z pośród żyjących; wszystkich też czułym sercom zadała bolesną ranę.
Ś. p. hr. Rajmund Skorzewski ukończywszy 68 lat życia swego, przeżył je na niesieniu usług ojczyźnie, pomocy cierpiącej ludzkości, resztę w zaciszu domowem. Nietylko zamek czerniejewski był świadkiem i miejscem dobrych jego uczynków, ale każda okolica w której by najkrótszy czas zamieszkiwał; w postępowaniu chwalebnem był na wskroś przejęty nauką Chrystusa: „Niech nie wie prawica, co czyni lewica”; wszystkie swe dobre czyny osłaniał przed światem, i dopiero ten laur cnót odsłoniony został u schyłku samego.
Na rozpowszechnioną wieść, iż zwłoki zmarłego mają być sprowadzone z majętności Bucza do Czerniejewa, ku wiecznemu spoczynkowi, na dzień 20 b. m. na godzinę 6 w wieczór, już nietylko mieszkańcy miasta, ale urzędnicy tak publiczni jak i prywatni, bez różnicy religii, i cała ludność nietylko tutejszej majętności lecz i okolicy od 4 z południa zalegli drogi i brzegi boru.
O kwadrans na 7 wieczorem ukazały się zwłoki ś. p. hr. Rajmunda Skorzeskiego, które wszyscy bez wyjątku łzą spłynioną z powiek i głębokiem westchnieniem powitali. Miejscowy zaś rządzca kościoła przyjął je na granicy przy figurze pokropieniem woda święconą i modlitwą: „De profundis ad te elamavi”, jako też przemówieniem z tekstu Genesis, cap. 45: „Ja złączę się z ludem moim, pochowajcie mnie z ojcami mymi”.
Po ukończonej mowie pół mili szanowne duchowieństwo wśród śpiewów, a lud wśród łkania i głębokich westchnień i rzęsistego światła, otaczali zwłoki ukochanego od wszystkich przyjaciela, dobroczyńcy i pana. Nazajutrz solennie odśpiewano wigilie; mszą św. summę i pochów odprawił JW. Jmć. ks. Zienkiewicz, kanonik metropolitarny gnieźnieński, którego przyjaźń powołała do oddania zmarłemu czci i ostatniej przysługi. Po summie przemówił wymownie młody kapłan, rodak tutejszy Jks. Antoni Ćwikliński, komendarz z Gościeszyna, który skreślił żywot zmarłego o ile wiedza wystarczyła, i obraz tych cnót jego, których od dzieciństwa był świadkiem, szczególniej zaś staropolską gościnność, rzadką dziś uprzejmość, jako też cnoty miłosierdzia wyliczając…
Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.